Obserwując moich rówieśników, dochodzę do wniosku, że jesteśmy już naprawdę Europejczykami. Może nie wszyscy pamiętają, ale mimo przynależności do kręgu kulturowego Zachodu, byliśmy traktowani jak Azja, tak jak cała Słowiańszczyzna, Bałkany, czy kraje bałtyckie - Europa dzieliła się na piękną i wolną np. RFN, Wielka Brytania, Francja oraz brzydką, zniewolonych przez komunistycznych dyktatorów, którym wszystko było podporządkowane np. NRD, Polska, Bułgaria czy ZSRR. Kiedy blok socjalistyczny upadł, otworzyły się granice - grancie, którym między innymi Polacy uzyskali klucz do wrót, gdzie ziemia płynie mlekiem i miodem. Polacy wyjeżdżali stąd jako gastarbeiterzy oraz złodzieje samochodów - to było na początku lat 90-tych, dziś ten proceder ma tendencję niszową, choć gastarbeiterów możemy spotkać na Wyspach i innych krajach UE.
Pod koniec roku 2007, po 18 latach szeroko rozumianej wolności, możemy stiwerdzić, że jesteśmy Europejczykami. Polska młodzież kocha dziś szpan, kasę, dobre samochody, chodzi na solarium, używa mnóstwo anglicyzmów w naszej polskiej mowie. Choć tam na Zachodzie, życie z pewnością jest łatwe, to chyba czegoś tam zabrakło - coś, co spowoduje, że ludzie będą tam nieszczęśliwi, dzis tego powiedzieć nie mogę, mogę postawić hipotezy - nerwica, depresja, powszechne zachorowania na alergie i choroby serca - dzisiaj to już gołym okiem widać. Obawiam, że tego czegoś może też zabraknąć tutaj. I nie są to obawy bezpodstawne. Choć kocham Polskę i Polaków, mimo wad i błędów, nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego Rosjanie w stosunku do Polaków używają złośliwego zwrotu "Sabaki zapadu", czyli "Psy zachodu". Do niedawna sądziłem, że to zwykłe, stereotypowe powiedzenie, których bez liku można spotkać wszędzie. Jakoś się tym nie przejmowałem. Ale ostatnie refleksje wyraźnie kwestionują tą obojętność wobec tego zwrotu. Rosjanie mają rację. Polacy, w szczególności polska młodzież, naśladuje bezmyślnie wszystko to, co zachodnie. Muzyka, ubiory, powiedzenia, stereotypy.
Chcę takiej instytucji jak Unia Europejska, chcę istnienia wszelkich innych instytucji, które integrują Stary Kontynent. Ale nie chcę "superpaństwa". Zachowajmy suwerenność w każdym calu - szanujmy tradycję, kultywujmy dzieje i nasza kulturę.
Chcę tego, czego kiedyś pragnął wybitny polityk francuski i wojskowy, Charles De Gaulle - "Europy państw", nie "Europy-superpaństwa". Tylko czy to będzie możliwe?
Niech o tym powiedzą to politologowie, ekonomiści, socjologiwie, etycy. Bo patrząc rozumowo, pewnych procesów nie odwrócimy albo musimy je umiejętnie przeprowadzić, by nie doszło do katastrofy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz