Komuż innemu, jakiej innej córze tego świata, jak nie elektronicznej
muzyce poświęcić wersy tego wiersza? Tak, do niej niech płyną strumienie
tych słów, tak, do jej oblicza, złożonego z dźwięków, podążam bez
ustanku.
W jej oczach, tam, gdzie źródło mojej duszy zgubionej w zimnym świecie
W ogniu jej oczu rozpływam się, dwa oddechy równe, dwa żywoty takie same
Miłość ma z przekorą zabrała cię w podróż po niebiańskich szlakach, ty w jedności z jej szaleństwem, ja poza panowaniem mego szaleństwa
Na mym obliczu białym niczym kość słowa miłości, której nie widzę, słowa miłości, których nie słyszę
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o ogniu twych oczu, w których się rozpływam
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o zbrukanej duszy zimnego świata
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o tęsknocie, która na pustyni mych przebrzmiałych uczuć z wolna zabija
Ja, głupi i niemodny, ja, w swej prawdzie utwierdzony, lecz tej prawdzie niekończące się skarbce złotych talarów płacący co dzień
Ja, od zawsze poza widzialnym świata życiem, ja, szukający bezpiecznych strażnic poza granicami zbrukanej duszy zimnego świata
Nienawiść syci swą krwistą cieczą me żyły, bo oczy widzą to, czego serce nie chce widzieć
Miłość syci manną moje serce, bo serce chce zobaczyć to, czego oczy nie widzą
Karty mej przyszłości rozrzucone niedbale na stole, każda z nich ten sam bezapelacyjny wyrok ma: „twe ciało, choć daleko, to blisko świata będzie żyć, a twa dusza będzie twoją hekatombą”
Z taką przyszłością na ślubny kobierzec wstąpię, bo z jej przyjaciółką przeszłością gorący romans niszczący mnie połączył
A ty, elektroniczny romantyku, daleko poza ulicami miast, gdzie tumult przegania miłosnego ducha, daleko poza nieznanymi duszami twych towarzyszy
W syntmuzyce odszukaj twą lubą, tańcz z jej widmem w swym pokoju, zakosztuj jej smaku, którego twe zmysły nigdy nie będą czuć
Bo rytm syntmuzyki głód twego pragnienia miłości swym chlebem nasyca, bo rytm syntmuzyki z nizin smutku na wyżyny uniesienia cię wyrzuca, bo rytm syntmuzyki zapisuje w tobie, w programie twego umysłu, niezmazywalne słowa: „elektroniczny romantyk”.
W ogniu jej oczu rozpływam się, dwa oddechy równe, dwa żywoty takie same
Miłość ma z przekorą zabrała cię w podróż po niebiańskich szlakach, ty w jedności z jej szaleństwem, ja poza panowaniem mego szaleństwa
Na mym obliczu białym niczym kość słowa miłości, której nie widzę, słowa miłości, których nie słyszę
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o ogniu twych oczu, w których się rozpływam
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o zbrukanej duszy zimnego świata
Ja, elektroniczny romantyk, z syntezatorem śpiewam o tęsknocie, która na pustyni mych przebrzmiałych uczuć z wolna zabija
Ja, głupi i niemodny, ja, w swej prawdzie utwierdzony, lecz tej prawdzie niekończące się skarbce złotych talarów płacący co dzień
Ja, od zawsze poza widzialnym świata życiem, ja, szukający bezpiecznych strażnic poza granicami zbrukanej duszy zimnego świata
Nienawiść syci swą krwistą cieczą me żyły, bo oczy widzą to, czego serce nie chce widzieć
Miłość syci manną moje serce, bo serce chce zobaczyć to, czego oczy nie widzą
Karty mej przyszłości rozrzucone niedbale na stole, każda z nich ten sam bezapelacyjny wyrok ma: „twe ciało, choć daleko, to blisko świata będzie żyć, a twa dusza będzie twoją hekatombą”
Z taką przyszłością na ślubny kobierzec wstąpię, bo z jej przyjaciółką przeszłością gorący romans niszczący mnie połączył
A ty, elektroniczny romantyku, daleko poza ulicami miast, gdzie tumult przegania miłosnego ducha, daleko poza nieznanymi duszami twych towarzyszy
W syntmuzyce odszukaj twą lubą, tańcz z jej widmem w swym pokoju, zakosztuj jej smaku, którego twe zmysły nigdy nie będą czuć
Bo rytm syntmuzyki głód twego pragnienia miłości swym chlebem nasyca, bo rytm syntmuzyki z nizin smutku na wyżyny uniesienia cię wyrzuca, bo rytm syntmuzyki zapisuje w tobie, w programie twego umysłu, niezmazywalne słowa: „elektroniczny romantyk”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz