W teatrze życia gargulec-grzech gra perfekcyjnie cnotę
Na torsie kapitalistyczny banknot, na skroni krzyczy jak diadem aronowy JHWH: "ciebie nazywam kłamliwym czcicielem irmogrezowych orgii, ty istniejesz w ducha próżni, o Boże!"
Lecz łgarstwo świata to złaazalii symfonia, wsparta stopami o wzburzoną wodę i dłońmi o skażonego powietrza kolumny
Wielu powie: "z Monachium wznieśli mnie na wiecznej rozkoszy himalajskie szczyty, ze Sttutgartu i barokowych (nie)ruchomości jestem dumny!"
W słońcu upadek ludzkiego defektu, w niebiosach błękitnych i szarych nieskończony ocalenia azyl, nad nami w ofiarnych przestworzach grozy i ukojenia boska potęga
Ona zawsze zrywała w puszczach i pustkowiach ludzkiego zagubienia pęta
Choćby żywioły do innych gwiazd przegnały ciała i duszy nadzieję
Pozostaną światłe i bezmiar wiekuiste Pana splątane i rozplątane dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz