Ostatnio prześladują mnie myśli, by napisać krótką powieść o... właśnie, o czym? Z moich, że tak nazwę po dziennikarsku, najnowszych rozważań, że miałaby być to powieść fantastyczno-naukowa, o komunistycznej Polsce w dalekiej przyszłości(akcja powieści miałaby się rozgrywać w 2097 roku), która w 1997 roku została zaanektowana przez ZSRR i stała się Polską Socjalistyczną Republiką Radziecką. Spostrzegawcze osoby, które uważnie analizują mój cykl wierszy pt. "Rok 2056", zauważą pewne analogie, co do kształtu nienapisanej jeszcze powieści. Mianowicie chcę zawrzeć w mojej powieści upadek jednostki ludzkiej, że terror i zastraszenie może mieć długofalowe skutki, których nawet jedno dobre zdarzenie nie jest w stanie ich odwrócić. Drugą kwestią jest tytuł powieści: "Czerwone święto", "Ołowiany statek" czy "100 lat troskliwej matki". A w jakim mieście ma dziać się akcja tejże powieści? W moim rodzinnym mieście, Gliwicach. Znajdą się w niej miejsca, które naprawdę istnieją tj. Os. Obrońców Pokoju, Ul. Zwycięstwa, Os Sikornik, Jezioro Czechowickie, gdzie mieszkańcy komunistycznej Polski spędzali letni czas...
Czekam z niecierpliwością!!!
OdpowiedzUsuń