O chodnik się rozbić
I odbić się
We krwi się toczyć
Przez miasta i przez wsie
Turnie łyse i wzgórza lesiste
W bólu nieetycznym
Zwiedzić gniewne i radosne stadiony
Nowe i stare zabytki
Poznać obyczaje i układy doczesne
Oderwać się od popędów nie-za-hamowanych
Wzlecieć ponad subtelne duchy Naukowca i Mnicha
W niezaznanym stanie świadomości
Przebić powłokę Wszechświata
Zagryźć Piekło i Niebo
Choć linczuję i uniebosłowiam smutek, melancholię
Nie zasztyletuję myśli
Demonicznie i anielsko kroczące ścieżkami nie-obliczalnymi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz