Z kominami fabrycznymi kroczę ku niebiosom, z kominami fabrycznymi
przebijemy niebiosa i będziemy kroczyć ku galaktycznym świadomościom
Mym kadzidłem spaliny z silnika Diesla, mym kadzidłem para z chłodni kominowych oraz praprzodków zwanych lokomobilami, dym węglowy z domowego pieca
Auta, motocykle, pociągi i tramwaje świszczą i piszczą, hałas z ich motorów symfonią Wagnera, symfonią Beethovena
Lecz miasto Diesla i Watta przyprószone czarną szadzą jak białym, najczystszym śniegiem, brud przemysłowy zapisany w kronikach pod imieniem żeńskim: „wszechobecność”
Murowane sześciany, betonowe prostopadłościany, z industrialną duszą romboedry – one wszystkie świątyniami współczesnych dusz, one niczym kościół jasnogórski i rezydencja wawelska
Czarna, przemysłowa burza z Londynu, Wiednia, Kijowa i Rygi nadchodzi, grzmoty słychać wszędzie jej elektryczne, w deszcz odziana ciężka woda jak jedwabną tkaniną, i spływa zgrabnie po maszynach parowych i spalinowych, bliźniacza ludzkiemu potowi
Z turbinami i generatorami kroczę ku niebiosom, ku niebiosom kroczę z zeschłymi liśćmi opadłymi na ulicy i zapachem regionów przemysłowych
Choć maszyny plastyczne mają kształty, na długie wieki my zakochani w nich, liryką, epiką i dramatem będzie im chwała, będzie im sława
Lecz czy takie tłuste lata nie przerwie wychudzona śmierć?
Mym kadzidłem spaliny z silnika Diesla, mym kadzidłem para z chłodni kominowych oraz praprzodków zwanych lokomobilami, dym węglowy z domowego pieca
Auta, motocykle, pociągi i tramwaje świszczą i piszczą, hałas z ich motorów symfonią Wagnera, symfonią Beethovena
Lecz miasto Diesla i Watta przyprószone czarną szadzą jak białym, najczystszym śniegiem, brud przemysłowy zapisany w kronikach pod imieniem żeńskim: „wszechobecność”
Murowane sześciany, betonowe prostopadłościany, z industrialną duszą romboedry – one wszystkie świątyniami współczesnych dusz, one niczym kościół jasnogórski i rezydencja wawelska
Czarna, przemysłowa burza z Londynu, Wiednia, Kijowa i Rygi nadchodzi, grzmoty słychać wszędzie jej elektryczne, w deszcz odziana ciężka woda jak jedwabną tkaniną, i spływa zgrabnie po maszynach parowych i spalinowych, bliźniacza ludzkiemu potowi
Z turbinami i generatorami kroczę ku niebiosom, ku niebiosom kroczę z zeschłymi liśćmi opadłymi na ulicy i zapachem regionów przemysłowych
Choć maszyny plastyczne mają kształty, na długie wieki my zakochani w nich, liryką, epiką i dramatem będzie im chwała, będzie im sława
Lecz czy takie tłuste lata nie przerwie wychudzona śmierć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz