Idea po barkach ci skacze,
twój kręgosłup w defekty pcha
Bolą cię przez nią
mięśnie, dzięki którymi budujesz dla niej złoty tron
Łamie ci kości, a ty
poprzez jej oddech scalasz swe kości znów w hardą jedność
Bolą cię oczy, gdy
poprzez jej widok patrzysz na zatwardziały i niedwuznaczny świat,
gdzie chcesz wznieść swoje miasto nowej nadziei
Twym dłoniom, chcącym
wprowadzić na salony nowy cud, raz po razie razy bolesne sprzedaje
Leczy ty widzisz w niej
słodycz, której fałszywe imię to gorycz
Niech ci się szczęści w
tym związku, co raz thrillerem jest, a raz komedią, raz splendorem,
a raz niepohamowanym wstydem i grandą
Bo może kiedy na
wieczność z ideą zamieszkasz w raju zwanym spełnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz