Moje więzi oplatają twe ręce, niewidzialne, twoje ręce, boże tak odległy od nas
Choć poznaniu memu nie przyniosłeś ostatecznych słów objawienia, na wzgórzach mych dróg nie wzniosłeś twierdzy zbawienia
Zręczne, bezcielesne uczucie prosto z duchowych pałaców, które uciekają od wiedzy i księgi, wyzwalają mnie z obozu wątpliwości, on niknąc, śle do ciebie wieczne pytania bez wiecznej odpowiedzi
Choć poznaniu memu nie uspokajasz ich wichrów wrzeszczących, ich wichrów pełnych buntu
To może twe słońce wylewa się na to, co jak spod dłuta Fidiasza wypłynęło ku nam, ku tobie, ku wszelkiej chwale
A ty rzeki tych dusz, co ich słowa wewnątrz i na zewnątrz są wzgardą dla bezmyślnej krwi, dla myśli bez żadnej wagi, dla czynu bez granic prawdy, może sprowadzasz do twego morza
Gdzie na jego każdej horyzontalnej krawędzi ujrzymy może twoją czystą nieskończoność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz