Jakże nocne niebo błyszczy nadprzyrodzoną bielą setek świateł!
Odchodzi w bramy nocnego nieba ten duch węgla, co zawzięcie podąża swymi torościeżkami i rzekodrogami
Ściany naszych domów, naszych przemmonumentów drżą z muzyką trwogi, melodią potęgi
Ten halohałas, portoszum - jakaż to cytra starotestamentalna, jakaż to lutnia ze średnich wieków!
Stuk-stuk, pek-pek, bii-bii - to poezja industrialna, to przemowy i eseje halohałasu oraz portoszumu
Moje oczy brązowe, moje ciało odlane w górnośląskiej formie pośród cichych pioseneczek iskier
A ja pośród ołtarzy fabryk, i ja cześć przerażającą, chwałę bynajmniej niechwalebną oddający po kondukt żałobny
A ja zatopiony w elektrostajlu miast, niech ta poetycka więź z nimi nie zostanie zerwana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz