Słyszę ten krzyk, co rozdarł transcendentne niebiosa, co grzmi rozpaczliwie pod hukiem amunicji kasetowej w Mikołajowie
Budzi się we mnie ten koszmar, przybyły z rąk Erynii, co eksploduje jak rakieta w Winnicy i Czasiw Jarze
To szaleństwo dojrzewa we mnie, nie mogę jego ognistych strumieni powstrzymać swą tarczą buntu, cóż we mnie zostanie z wyschniętych jezior pokoju?
Jak łania pragnie wody z duchowości wartkiej rzeki, tak pragnę rozkoszy tej istoty, co jedną twarz może mieć jak Jezus Chrystus i cztery lica jak Świętowit, a i która ucieka spod artystycznej ręki wizualizacji
Kiedy barwy staną się przyjazne dla mórz starożytnej ziemi, kiedy one łagodnie się uśmiechną w ich toni?
Moja ręka wyciągnięta ku płonącemu lasowi, chcę z tej brutalnej otchłani wydobyć jego mieszkańców, by nowy Rhovanion zbudowali
Lecz tylko pieśń pokoju zagraną na gitarze rzucę ku lesistym przestrzeniom, aby ogień zmarł i narodziła się woda
Lecz tylko pieśń nienawiści zagraną na bębnach wyrwę jak chory krzew, aby lekarz dusz otoczył go kojącą, ciepłą maścią i napoił naparem rozpływającym się w spokoju jak melisa
A akordy weselne zagrają parlamenty tego świata, partie i stronnictwa służące temu światu, a nie ja, poeta zmarniałodobry, który przyjaźni się z sercem, a nie rozumem
Sztuka dla sztuki - ja
Sztuka agitacyjna, artystyczna kreatywność polityczna, dokumenty i traktaty, co prostymi, prozatorskimi słowami piszą poezję dla miodoczasu - oni
Krzyk niezgody, boże słowo, które dziecko płaczące pośród ruin pocieszy, cedaka i zakat, które w bramy cichego zapomnienia choć na chwilę zaprowadzą drżący od bojaźni ból - wy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz