Cóż to za światłości dzban miodowy rozlewa się po krainie żyjących?
Dalekie me przeznaczenie, otwarta brama tej wierności, która zaprowadzi zatopionych w bojaźni Pana morze ukojenia, osadzi w głębinach dobra
Wielu rozgrzewa swe zimne, żelazne usta: "czcij królestwo widoków, to, co osadzone na wyspach tradycji, niech krwawej śmiałości nie wysuwają przeciw nim kontynenty odziane w przyszłość, twoje oblicze twoją rozhukaną boskością, odeprzesz ramiona świata, to twoja śmierć zetrze twój umysł, daleko gdzieś w kosodrzewinach zadumy i turniach samotności"
Lecz wyszedłeś naprzeciw mnie, Panie, uśmierzyłeś swój gniew wobec martwych barw, które jak pędzlem pisały moją na ciele zgryzotę, bo staną się tłem powietrza, spalą się w płomieniach skały pamięci wymykającej się cielesności prawdziwych rzeczy
I mogę ożyć na cokole bóżnicy tęczowej, bo sen tam dajesz mi otulony leśnymi liśćmi i przebudzenie bogate w słońce radości
Bo przed tobą milion lat przemija jak nocy zmierzchy i świtania, a ja jak ziemska proza codzienności i poezja momentów jak pawie pióropusze i śródziemnomorskie krainy, zamilkną w słowach mej kroniki, a deszcz skropi moje ciało z obojętnością, słońce nie ściemni mojej bladości
Niech zażywam napojów twojego błogosławieństwa, zanim rozbudzisz we mnie moje przeznaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz