Jak daleko sięgasz, cieniu mej duszy, twa nieskończoność niejasna mi
Policz me dni, pierwszy poruszycielu, pieczęci świata, jak daleko sięgam, poseł swej duszy
Moje przygnębienie jak liść z jesiennej krainy, strawą i słodkim napojem zagłuszam bliskie troski
Przyjacielska ręka mym myślom już zbędna, mój bieg za chewrą kadiszą przyspieszony, jak lokomotywa zdążam z uporem do ostatniej stacji
Idę do domu wieczności, tam odpoczną me smutki, choć dusza może zaniknie, tam odpoczną me kości, choć życie będzie nadal układało koleje swego losu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz