Wiele imion twoich wybrzmiewa w naszym świecie
Pozwalasz mi płynąć, zanurzać się w sobie jak nadrzeczne kamienie
Obraz, rzeźba, epicedium, diorama, limeryk, powieść - jakże odrzucić jak zwiędłą różę, zwiastun śmierci, mam tą boską poliamorię!
Choć przezwano cię bluźnierstwem, nieraz spadały na ciebie skały z gór wężowego jadu, to zawsze się kryłaś w jaskini gwiezdnych pól, na których tak błogo odpoczywałaś
Niech twe święte więzi oplotą mnie, wzniosą w niebiosa z tobą miłosnych uczt
Czyż inną pokocham, czyż innej złożę u stóp jej tronu pokarm, z którego wybrzmiewają tony liryki?
Wie to tylko brama czasu, zamknięta i zarazem otwarta przede mną
Jak grzechu piekielnego przed ciałem się nie wyrzeknę duszy, bo wierna pełnią dozgonnej wierności jesteś tylko ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz