Dziś, słuchając takich utworów jak "Long way home" ATB, "You may love" nagrany przez Simon'a O'Shine'a wespół z Eskovą czy inne utwory z repertuaru polskiego twórcy trance jak "Tears of memories" czy remiksu dzieła Sergey'a Nevone'a pt. "Nature" , stawiam przed sobą pytania; te pytania są oznaką zgorzknienia, rozczarowania, wszechowładniającego poczucia pustki i zagubienia. Te pytania to: "czy znajdę tą jedną, jedyną miłość?" , "gdzie zmierzam?" , "czy śmierć to kontynuacja nihilizmu czy wybawienie z doczesnych, ziemskich trosk?" , "czy rozumię świat i czy jestem rozumiany przez niego?" , "czy to, co stworzyłem, ma sens?" , "czy wrażliwość to przekleństwo?". Zdaje się czasem, że na te pytania nie ma odpowiedzi - nie ma ich we mnie, nie ma ich w innych, nie ma ich w Buddzie, Bogu czy innej superistocie mającej moc tworzenia. I kiedy nachodzi mnie myśl, że nie ma odpowiedzi, tym bardziej się zastanawiam nad nimi, tak jakby pragnienie odpowiedzi na te pytania napędzało mój umysł. Wiadomo, egzystencja nie jest koniecznie łatwa, codziennie walczymy o przetrwanie w ten czy inny sposób. Tylko czy przetrwanie oferuje nam jakąkolwiek nagrodę, co jest celem przeżycia na tym świecie? Napisałem w "Nowych kolorach" , w moim najnowszym wierszu tak: "moi przyjaciele nie zaglądają w dusze[...]". Jeden z moich przyjaciół powiedział, że zaglądając do duszy, można się przerazić. Czy zatem to, co rozdziera nasze dusze, te egzystencjalne pytania, które sobie zadajemy, są niczym z najstraszniejszego horroru? Wydaje się, że panicznie się tego boimy. A prowadząc refleksję nad nimi, ten paniczny strach tylko wzmagamy. Ale niezmiernie jest trudno się pozbyć otoczki pytań o ogólnie rozumiany sens naszych czynów i myśli. Czy pora umierać, jak napisał Tomasz Beksiński w swym ostatnim felietonie "Fin de siecle" czy może pora na nowe życie, tylko ciekaw jestem, na jakie życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz