Moim życiem iluzja, jej
wirtualność łamie moje kości, lecz w Midgardzie moje myśli
złamane są, aż czuję ich beznadziejne zimno, złamane wciąż na
nowo obumierają
Ty, Werdandi, i ty, Skuld,
i ty Urd, z tkaniny najprzedniejszej wyprowadziliście ku światu mój
los, lecz los mój z losem świata wiruje w śmiertelnej, tanecznej
ekstazie
W ekstazie narkotycznie
chłonę zawroty głowy, zwane weltschmerz
Moim życiem iluzja, gdzie
stoję na pewnej siebie i mnie ziemi, tam tonę w bagnie czarnych
zwątpień
Gdzie w słońce tak
wieloma darami nam ofiarowujące patrzę, tam pustym wzrokiem
przeobfitym w łzy spoglądam w śmiercionośne oblicze ciemności
Bo moim życiem jest
iluzja, o godz. 7:00 iluzja utopijna, o godz. 20:00 iluzja obalona
przez rząd Midgardu
Gorzkie łzy, które wciąż
spijam, lecz słodka jest krew, która odżywia moje ciało, które
krzyk nienawiści daruje mojej iluzji
Bo moim życiem jest
iluzja, a iluzja jest moim życiem, złudzeniem, które jest
tombakiem
Gorzkie łzy, które nie
są gorące, lecz ich chłód grudniowy w stan hibernacji wpędza
drogi mej duszy
Gorycz tych łez wciąż
będę smakować, iluzją mojego życia wciąż będę karmił ducha
gigantyczny głód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz