Etanol tak lekko przenosi w zgromadzenia łąk malowanych
Nie pędzi jak świetlne smugi niczym u kuzynki kokainy, nie miękną obrazy świata, wyostrzone uśmiechem, jak u przyjaciółki marihuany
Lecz pamiętaj, miodowy smakoszu, piwny koneserze, win prowansalskich i morawskich miłośniku, co enoteki klasy zero i klasy pośledniej mijasz wśród miejskiego harmideru
Lecz pamiętaj, przyjacielu wyzwolonej z alkoholowego gejzeru euforii
Etanol tak mocno uderza twą głową o skały odkupienia, a ty radujesz się, boś boskie wołanie paranoiczne usłyszał, boś Utopii ulice i domy nadziei z koszmaru ujrzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz