Proroku z przestrzeni pyłów, gdzie na spotkanie ku sobie wychodzą słońce i pustynia
Cuda przybyłe z twierdzy wieczności - zmartwychwstanie dziecka człowieczego i jadło przemienione z bluźnierczej trucizny w ucztę szczęścia, jak przodek Jezusa z jednego wypiekł tysiąc bochenków i woda twa jurajska lekiem jak zioła z lasów i łąk
Wielu dotyka wciąż tych prorockich dłoni, a dla nich twe boskie czyny to czucie, a nie lupa i szkiełko mędrca
Wielu w tobie widzi niekończącą się historię zbawienia, a przecież zbawicieli wkoło przemawia bez liku, nie skryci w gęstej mgle dawnych czasów, nie bożki i nie demony
Kronika twa sięga upragnionego nieba, lecz może to dzieło prawdy wielu prawd, a może opowiadanie jakby od Hemingway'a i powieść jak "Lalka" lub "Potop"?
Wypływa z twarzy pełnej tajemnic bezkresne na ziemi i w niebie przymierze zmagających się z rycerzem sprawiedliwości, niech ono mym węzłem pocieszenia, niech ono pogromcą mych wad i opiekunem mych zalet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz