poniedziałek, 4 grudnia 2017

"Wiersz o przyjaciółce"

Wiedzo, twe kroki słyszę za tobą, i we myśli się wlewasz niczym woda


Wiedzo, zaklinam cię na wszystkie me honory, czy zmierzam z tobą na Golgotę?


Wiedzo, wiem, gdzie kończy się kosmos, i gdzie zaczynają się zaświaty, lecz miłości rzuciłaś mi okruchy bez wartości tego świata


Wiedzo, ciebie kocham i ciebie nienawidzę, jak złączyć te połówki ognia i wody?


Wiedzo, czy mnie sprzedałaś diabelskiemu nasieniu, czy dokonałem targowego interesu, wymieniając miłość na leksykony i encyklopedie?


Wiedzo, jedyna ma przyjaciółko, czy mnie kochasz, obdarowując mnie siebie samą?


Wiedzo, ciebie zabieram na autobusowe przejażdżki, i na stadion, i do parku, i do restauracji


Wiedzo, tyś żelazem, a ma gonitwa za miłością złotem


Wiedzo, jakie twe miłosne doświadczenie, że mi o tym nie mówisz?


Niech me oko nie pozna znajomych twarzy, niech me serce zapomni dobrych momentów płomień, niech pląta mi się spojrzenie na świat, niech zapomnę młodzieńczy rejs w słońcu


Jeśli ciebie, miłości, nie dosięgnę, a dosięgnę znów leksykonów i encyklopedii, tam, gdzie tylko bezduszną jesteś definicją


Wyruszam do ciebie, Lourdes i Jasna Góro, tam, gdzie relikwie dusz poskładam i w miłość połączę


Lecz przekleństwo niech rodzi przekleństwo, jeśli znów dosięgnę leksykonów i encyklopedii, a zapomnę na ułamek sekundy o mej pielgrzymce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz