Różo, czemuż cię pociąga pustkowie bez ludzkich głosów
Gdzie woda to mahometański mit, a wkoło tańczą maski skrywające atawizmy bezprawia
Łez obfitości napełnią twoje rozczarowanie, kłamstwo to jego argentyńska szarfa, miłości nigdy nikomu nie sprawia
Instynkt jak ciemność zapanuje w twej myśli, życie powierzysz przypadkowi brutalności, to nie będą dnia zwykłego koleje losów
Pustkowie twym meczetem i świętym gajem, lecz dym opium rozwiej ponad twą głodną duszą, buntowniczym ciałem i chorobą fascynacji
Bo twa ewangelia nie obróci pustkowia w łany pszenicy, bo rozkosze zmysłów w rzezi jak na Woli zepchną ciebie do piekła zagubienia
I nikt poza rudzkim schronem, egzekucją w "Gamie" i negocjowalnym afektem nie przyzna tobie racji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz