Rzekłem na trybunie świata, niczym w Hyde Park'u i na Forum Romanum: "namiot twardego serca przed słońcem rozrzewnienia ochroni, w nim chłód ciała i duszy"
Lecz ogarniają go opary narkotyczne zjednoczenia dwóch połów świata psychofizycznego
Choćbym uciekł do pustynnej anekumeny, ciężka dusza w mej głębi z nutą szaleństwa pobrzmiewa
Rzekłem na mównicy parlamentu dusz ciemności: "ja rzecznikiem papocezaryzmu, wiara we mnie żarliwa, choć flirtuje z regentem rozczarowania i baronem rozgoryczenia"
Lecz w kuluarach, jak bywa z liniami politycznymi tego świata, najważniejsze zapadają decyzje
Dusze ciemności mą się stały poligamią, choć ja z nimi skłócony, jedne rzeczywistego bezżeństwa głoszą we mnie proroctwa
Choćby po Pluton słońce ekspansję destrukcji poprowadziło, choćby Karpaty w jednolite plateau same się ukształtowały
Oblicze tych sekuhiobozakonnych proroctw odlane w hartowanej stali po tajemnicę naszego krańca, zawsze symbolem i metaforą w rozbawionym tłumie solowego, klubowego tańca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz