czwartek, 12 grudnia 2024

"Pustynne krainy mgliste"

 Jad spływa po mym języku, w nim zatopione krzywe zwierciadła mojej duszy

Jestem martwy dla ust świata, moje oblicze zniekształcone wężowymi słowami rzeczywistości

Słońce nienawiści stapia mnie, odczłowieczam to, co mnie zdehumanizowało

Z bagna przygnębienia nie mogę na ląd spokoju się wydostać

Choćbym w werterowe wrota wstąpił, nie ma dla mnie tych perłowych marzeń ucieczki

W samotności zakończę tą tragifarsę, bo me ostatnie dekady to ludyzm w burżuazyjnym przepychu

Sił mi brak, by ocalić resztkę mego nieskażonego ducha

Choć całuję stopy scjentokracji¹, opiewam jej krystaliczne ciało, to noszę na barkach dziedzictwo chlubnej acz złudnej wiary

Sejsmika mego ciała drży, podburzana wściekłością płonącej niezgody

Choćbym opuszkami palców zatopił się w islandzkim gejzerze lub gładził nimi hebany, nigdzie świątyni ukojenia nie znajdę

Bo ta walki radioaktywność chorobę popromienną zgorzkniałego ducha w moje tkanki wtłacza jak mechaniczna prasa

I w żadnym miejscu oczu ani serca deszczowi dobrego przekonania nie pozwoli zesłać jego kropel na pustynne krainy mgliste.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


¹ Scjentokracja - patrz: wiersz pt. "Tyrannejczyk"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz