Za to, że próżność narkotyczną pustką napełniłem - przepraszam cię, Boże
Za to, że krzyk krzywdzący wzniosłem na Szeolu wysokościach - przepraszam cię, Boże
Za to, że z buntu uczyniłem miecz, co ścina drzewa życia i tępi ich korzenie - przepraszam cię, Boże
Choćbym ofiarę całopalną złożył ukorzony przed twym obliczem pełnym potęgi władzy i błyskawic wypalających nasze grzechy
Choćbym upadł na kolano, i wyznał trawiące mnie przewiny przed Twym ołtarzem
Nie wolno mi zginąć w tłuszczu zła, spalonymi od spokoju będą omamy podstępnego króla, ironii złych monet i czyhających na nas polichromii oraz mimów świata
Jak daleko jest północ od południa, tak dalekie me mateczniki, które za życie ofiarują śmierć
Ojczyzny wszystkich moich dóbr odnalazłem w Tobie, niech nie ukruszą mojej duszy deszcze wszechgrzeszne i wodospady Twego gniewu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz