Duszę nocnym gwiazdom powierzam, w nich ten prymat wiary jak w kamieniu wykuty
Choć ona kroczy po lądzie rozumu, to ta grawitacja chłodu ducha zatrzymuje irracjonalny, szalony pożar natchnienia
Jak na Synaju chcę w mglistych obłokach ujrzeć twarz Boga, lecz tylko artystycznym rynsztunkiem go opiszę i mój papocezaryzm jak słońce wzejdzie i zajdzie
W końcu kosmos te ciemne i jasne pory planet gdzieś skrycie w dziejach ukształtował, żeby mój papocezaryzm był demokracją, a nie dyktaturą
I wysłuchał zimnego słowa, i się nacieszył tym najzieleńszym ogrodem, wiedząc, że blizny i skazy mej idei są moim ideałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz