Byłeś, pałacu, za którym parkiem sudeckie pasma jak kręte drogi się wiją i prężą, oporem bez ludu, twój dziejopisarze taką myśl ukuł dla potomności
W twych komnatach ideologiczny sens przyszłości był wznoszony, doskonalony jak knucie intrygi, lecz kamienne bastiony zawsze są przewracane ognistymi i nienawistnymi powodziami
A jednak suchy ląd triumfu u twych szykownych schodów zawitał z łagodnym uśmiechem pokonania kataklizmów, choć ten wojenny spektakl ostatni akt w innym, odległym teatrze się rozegrał
Aktorska trupa sprzymierzonych znienacka przedstawienie zakończyła, echo epilogu w niebiosach naszego kontynentu do dziś pokutuje
Bo ty, dolnośląski pałacu, i wy, białe róże, i ty, froncie krwi robotniczych dzielnic i uciskanych wiosek, byliście oporem bez ludu, bezsilną gromadą prawdy, z której soki wybawienia sprzymierzeni wycisnęli, a nie wy
I niech za tą rzeką międzyplemienną jak dąb wzrasta lud w oporze, a nie opór bez ludu
Bowiem historia mocniej uderzy w nas lancą trzeźwego umysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz