czwartek, 17 czerwca 2021

"Świętoprzemysłowe gaje II"

 Te święte fabryki, których ramiona hal gromadzą złoto i srebro braminów oraz kszatrijów, które zbierają dżizję śudrów i dalitów

Na nierównomapach w maszynach wyje duch postępu, w faktoriolustrach taneczne kroki swego mechanicznego baletu odmierza ten duch postępu

Po ulicach delikatnie i z głośną dumą płynie szał strumieni echostali, tak, to wszystko odmierza ten duch postępu!

W portale industrialnych świątyń spoglądam z ekonomiczną pokorą, choć za maską renesansowego fresku wielkopłytowy blok, jakich tutaj niezmierzone, ciężkie pola

Niech uderzenie maszyny wykuje ten słoneczny, błogi żar, za którym tęsknią miejskie dżungle!

Niech haniebnego końca nie będzie dla mechanicznej symfonii! 

Tak, ta symfonia to ryk prześladowanych, krzyk uciemiężonych, wołanie do bóstw, co nadzieją udręczonych jest ich rajska eschatologia

Lecz i ta symfonia to lew i krowa, co ze sobą razem się pasą, to przepowiednia, która ziści jedność i przymierze, nie wygna w zimny kosmos Gaję i Artemidę

To moja religia, której słów i czynów nie zgasi żaden iluzji narkotyk, żadna zła powódź, która rozmnaża spustoszenie

To nasze religie, które słońce jedno rozsieją w wiele.

"Cząstki nadczucia"

 Wszystkie me wiary to zdradliwe puszcze, które pokrywają lądy i morza Ziemi

Czyż one mogą być spokojnymi, szumiącymi i życzliwymi dąbrowami, pachnącymi borami sosnowymi, których świateł nadprzyrodzone dłonie mnie prowadzą?

A ja niczym maleńkie wróble, wojownicze jastrzębie płynę lekko nad ziemią, bo jej darem tylko twardy, bezlitosny grunt, gdzie nigdy nie schronię się przed żywiołami Arymana

Wciąż nie mogę z nadczucia cząstek uformować tego anielskiego, ognistego miecza, co miasta życia obroni, co widoki z gór dusz ochroni

Jeśli uczone księgi to prawo niezbywalne, jeśli obliczenia i nasza przejrzystość to święci budowniczowie, co składają ze swoich cyfr, słów i symboli teraźniejszość, niechaj utonę w labiryncie tych zdradliwych puszcz, co pokrywają lądy i morza Ziemi.

"Naturalna euforia umysłu"

 Boskich niebios słowem i obiatą sięgamy, boskie niebiosa poprzez władzę medytacji smakujemy

A czyż to tylko nie jest naturalna euforia umysłu, której spokojny uśmiech jest ludzkim, realnym bogiem dla nas wszystkich?

"Kakofonia"

Czyż dziecka myśl jasnoprostą zbawi ten Chrystus dawnych czasów, czy jego egzystencja egzystuje w tym świecie, czy kręte drogi nasze oblicza zawsze zasmucały?

Czy zły duch, ze świata wilkołaków i wampirów, gniazdo jak ptaki uwił pod naszym niebem, stracony los dziecka w jego zimnokrwistej, bestialskiej dłoni?

Czy ekran jak piekło, czy klawisz jak dusz próżna przestrzeń niczym zagłady ryczące machiny pod gilotynę elektronicznego mordercy, na stos cybernetycznej eksterminacji poprowadzi puste od pożaru uczuć te wszystkie najpiękniejsze dzieci?

Czy to ten czas futurystyczny wielbiony przeze mnie w autoryku, kolejopuku, stalofabrykach, aparatozakładach, był jaskrawym marzeniem, przedsionkiem nowej, szlachetnej ery, która umarła, której potomstwem jest nowoczesny koszmar?

Niech ta wieczna bogów myśl jasnoprosta swym światłem mi list napisze, czy Chrystus dawnych czasów, Budda historycznej młodości umarli, czy dzisiejsze dni wyrok nieustannej, bolesnej śmierci na nas wszystkich wydały.