piątek, 26 maja 2023

"Moja Costaricana, mój kismet"

 W chmurze narkotyków mój duch chce się rozpłynąć

Poczuć to złudne migotanie somy, słodki puls parzącego alkoholu, wiodący ku lotowi nad przepaścią nieruchomej zwyczajności

Lecz ta mgła z Nounas jak szafirowa maska przykrywa więzienie, w których celach ściany jak wschodnimi ornamentami są przystrojone rozkładającą się śmiercią

Perfumy, w które ubrałem moją skórę, wysyłają wiadomości pokrzepiające, bez znaczonych krwią drwiących i zabójczych cieni

A to przecież błaganie jak z izraelickiej pustyni, że ciało me kształt jak woda ma, że dusza nie może pochwycić lampionów nadziei, które jak Sycylia Morzu Śródziemnemu i Bosfor Stambułowi słońcu zniewalającej wolności towarzyszą

Samotność w wiwatującym tłumie, filozof w ludycznych miriadach - oto moi wierni przyjaciele, prorocy Dekalogu i maksym delfickich, których mowy wypowiedziane są w nieznanym języku gdzieś z orbit Diuny, Rhodii i Trantoru

Odzyskaj na ziemi i w niebie swoją wiarę, moje ulotne szczęście, bo lasy z tobą jaśniejsze i burzowe chmury z ciemności pożogi rodzą światłości waleczne systemy gwiezdne

A moje ulotne szczęście znów wyruszy w ptasią, podniebną podróż w nieznane, znów niespełnionym marzeniem stanie się ta Republika Weimarska bez Hitlera, w oparach nieba budujące kontaktujące się ze zmysłami piekło wymiernych zmian

Szczęście, spontaniczny, radosny taniec we mnie wzbudzisz, gdy jako mdła zwykłość przybędziesz jakby wiosna łamiąca berło zimy

A pozostajesz tęczą, która kusi obfitością złota, a tylko gnębisz kamieniem syzyfowym, wesołą wstęgą, co nie ma w sobie znamion rzeczywistości

Śmierci, oby twoja dusza tylko oglądała biernie moją duszę, żeby twoja dusza nie uciskała kwiatów mojego ulotnego szczęścia.

"Za stepowo-pustynnym morzem"

 Te cienie pożarte przez ogień, chcą przed nim uciec, zjednać się z falami Pacyfiku, złączyć ku ostrzeżeniu i ku zwycięstwu pokoju cieśninę Beringa

Te cienie wzgardzone, z obojętnością porzucone, chcą zamieszkać ze śniegami Jakucji, Kołymy i Kamczatki, chcą się kąpać w słonecznym świetle w Buriacji i Tuwie

Utrwalone w ludzkiej pamięci, w rejestrze przygnębiających wspomnień, zapłaciły spaloną krwią i niewidzialnym prochem za berło tyrana, koronę pogromców podludzi

Nie płaczcie, cienie, na waszych wyspach złoto się ze srebrem miesza, pecha stało się zadość, szczęście pływa jak sterowiec na niebie ponad elektrycznością miast

Lecz neon i krzem wam zaniósł pokutę, czy to karma, teofania wydanych na was i na nas wyroków?

Cieszcie się obfitym kielichem błogosławieństwa, za rozkosz poczytujcie zalewające was fale banknotów, i z burzowego grzmotu tkajcie delikatne pieśni

Lecz wszelka duchowość nie zapomni wulkanicznych erupcji od Gobi po Oceanię

Żeby nieodgadniona przyszłość wiedziała, że byliśmy popisowym daniem krwiopijców, że pozostaniemy rozwarstwionymi duszami 

A te krótkie i długie noce będą przeżerać nas kwasem strachu...