czwartek, 17 marca 2022

"Imperializm"

 Przed imperium gopników poległem jak w Lesie Teutoburskim rzymski legion przed Arminiuszem

Oczami gopników ujrzałem berserka, w którym alkoholowy szał domagał się pomszczenia świętego dla niego nałogu

Przestrach jak strzały przeszyły ciało rozbite, rozbite jak szkło, które miało być dziełem sztuki

Lecz może Freja zza woalki Asgardu nie ujrzała wszechmocnych lęków, które z męskości błazna uczyniły

Aresie! Mój duch niech wstąpi w twój monument, uczyń z ducha krew, którą poświęcisz zamierzchłe lata niemocy!

Przed imperializmem gopników jak słup soli stoję, ognie Sodomy i Gomory wypalają trzewia przestrachu

Lecz woda przybyła z maszyn otrzeźwia przestrach, pozwala mu na dalsze życie

I znów libację z orgii wyleję na siebie, i znów żertwę z radości pokarmu jak dla bóstw spalę w mym wnętrzu

Obyś nadszedł z burzą, czasie buddyjskiego spokoju, który obudzi we mnie zmartwychwstanie pierwotnych, cudownych sił.

"Imię"

 Wiersz inspirowany utworem "Przeklinam was" grupy Darmozjady.



Klątwa wzrasta we mnie, niemoc przyczółek buduje we mnie, ten bunt, co krzykiem lądy i wody tej planety chce rozerwać

Lecz gdzie jesteś, panie buntu, tego, co ziemską, acz i magiczną miłością obdarzyłem, by ludy wzniosły fundament pod gmach wiosny, obaliły statuy jesieni i zimy?

Obudzona na zarastających ścieżkach mojego umysłu romantyczna dusza, czy ona chce rozbić o ziemię szkatułki starego porządku?

Stary porządek, nowe imię, stare reguły - wrzącą krew miały zastąpić spokojne, rzeczne wody nowej idei, rękoma i słowa czcicieli nowej idei stworzyły nowy, wspaniały świat, co stary ból na swych ulicach ukrywa

Gdzież więc zasiać te nasiona wiary - w was, ze starożytnych ziem bogowie, co nazwali was jednym i wieloma?

Nie mogę zgnieść wojenną pięścią ognia wrażliwości, która w pogorzelisko obraca me wewnętrzne miasta poezji, którą bardowie intonują, by ujrzeć szerokie drogi do wodopoju, skąd zaczerpnę wierzącej siły

Na diamentowych chmurach chcę się wznieść do imperiów wielkich marzeń, co są tylko wiecznymi złudzeniami

Lecz we mnie wojownik mieczem wycina drogę przez puszczę duchowych mroków, a w polach tańczy wesołe słońce

Zatem poselstwo śmierci oddalę sprzed siebie, psalm na cytrze i kitarze tobie zaśpiewam, emanacjo niebiańskich snów, alegorio początku wszystkiego

A oczy pozostaną otwarte, ich ręką i ich myślą wiersz spiszę, zawsze śmierć przed sąd życia zaprowadzi

Lecz dar nieprzenikniony we mnie mieszka, w kraju szalejącej burzy i szalonych rautów - życie, co za życia chce zasiać życie, żeby życie żyło w długowiecznych słowach.

wtorek, 1 marca 2022

"Puryfikacja(sakrament życia)"

 Dębowe drzewo nadziei korzeniami już sięga jądra tej planety życia

Latami dojrzewało w ciemnym lesie zwyczajnych pomyłek

Lecz zwyczajność to niezwykłość dni, które patrzyły na nocne, deszczowe niebo, odrzucające światło gwiazd, które jak do raju spełnienia miały w triumfie prowadzić

Lecz wiatr dobrych uczuć ku piekłu frustracji odsyła chmury, te ciemne chmury miażdżącej melancholii

Jednego roku pozbawiony wyboru, wokół szalały obrazy wojny, w której eliminowałem wroga - siebie

Drugiego roku zakwitała z blaskiem aureola możliwości, zaczęły z niej płynąc fale ukojenia,  co objąć chciały umysł wypełniony pustką skaz dawnych dni 

Trzeciego roku statki rozpaczy zatonęły we wrzącym morzu mego gniewu, co sprawiedliwość z krainy karmy przyniósł, jak posąg z Rio de Janeiro na górze utwierdził swoje ogniste słowa

Gniewie! Oczyszczasz mą noc! Teraz w uścisku mogę mieszkać z pełnym księżycem, Luną nowych symboli, Selene dróg, skąd do krainy żyjących jest zabierana wrażliwość i boska, niedostępna zmysłom miłość

Ile godzin i dni we mnie śpiewać będziesz, radości życia, które chce być twórcza, w hymnach ludzkiej pamięci chce się zapisać?

Twój śpiew osłabnie, lecz poprzez barwę twego głosu niech nie osłabnie ta dusza, co uwięziona była w ciemnym lesie zwyczajnych pomyłek

A światło jak toporem powala topole beznadziei

By słońce jaśniej świeciło, by "bardziej, mocniej, szybciej" stało się mottem, sensem nadzwyczajnego istnienia, maksymą tego raju, który został ulepiony z mokradeł bezdennych wątpliwości.

"Z obłoków słonecznych burza się formuje"

 Nadejdzie czas, że milion boskich twarzy rozliczy cię

Może nie w więzieniu, może nie we wrażej katowni, może nie w twym pałacu, lecz z obłoków słonecznych burza się formuje

Co dzień się starzejesz, bezimiennej sprawiedliwości nie ujdzie twa karząca, bez  moralności wagi ręka

Co imperium na krwi niewinnych pragnie wznieść

Lecz czas co raz bliżej, ten gniewny i surowy, kiedyś zaginiesz w mgle dusz, one w Tartarze cię ukrzyżują.

"Epitalamium dla..."

 Poprzez oczy niewiast lądy niespełnione przeszedłeś

Pielgrzymowałeś z barwnym jak ptak snem do ciał cór Ewy, by czuć w sobie te wichry Dionizjów, z Theogamią iść na arkadyjskie pląsy, spełnione na ziemi

Zatracałeś się w słodkim i soczystym bezczasie z wysłanniczką Afrodyty, w barwnym jak ptak śnie

Przebrnąłem mokradła, wśród których unosił się zapach miłosnej furii, szlaki od Troodos po Ural przechodziłem, strudzony wędrówką kłócących się ze sobą uczuć

Oto ja, dwa pierwiastki mego ja w małżeńską, chlubną więź złączone jak Kreta i Morze Śródziemne

Jestem żoną i jestem mężem, bo tylko ja znam swój skarbiec, i nie płoszy mnie Narcyza świadomość

Nie płoszy mnie Narcyza świadomość, gdyż w swojej samotności nigdy nie jestem sam

W swojej samotności nigdy nie jestem sam, bo my, pojedyncze kolumny jońskie i doryckie też możemy się ze sobą weselić i przyjaźnić.