sobota, 16 grudnia 2017

"Wierzę II"

Klęcz przed ołtarzem, kołysz się przed Jeruzalem, oddaj pokłon Mekce, dziecko Abrahama – to jego wola


Medytacyjny trans duszy nawiąż, buddysto i hindusie – to wola duszy i ich wola


Ukłon uczyń przed słowiańskim bogiem, rodzimowiercze – to droga do Nawii


Idź za nim, dźwigając swego ducha w transie, sikhu – to ponadzmysłowe zaproszenie jego poza kształtami


Czy one te religijne sny po śmierci twej spełnia, jak ty tego w swym ja zapragniesz?


Czy dusza twa migruje, czy dusza twa spotka się z nim, czy duszę twą na sacrum i profanum rozdzieli?

"Haiku, czyli światłość muzyki"

Po raz drugi dla „Freefall” Nu NRG


Jak dryfuję bezładnie pośród słońca, jak dotykam białych ciał najwyższych chmur


Do reinkarnacji zmierzam, zalewa mnie rzeka odnowionego umysłu


Jeszcze daleko ostatnia przystań, niech podążę dzisiaj za światłością muzyki.

"Futuricus"

Dla "Freefall" Nu NRG


Wśród syntezatorowego lasu kroczę pośród latarni ulicznych miasta przyszłości


Czuć obiecujący zapach elektronicznych dębów, sosen wyrosłych z elektronicznych dźwięków


Syntezatory grają elegie i fraszki przyszłości, syntezatory grają ody i w chóralny śpiew nas wszystkich oblekają epopeje


Gdzieś na niebie stworzonej z syntetycznej materii bramy do Nieba się otwierają, ja tam idę pośród latarni ulicznych miasta przyszłości


Dziś średniowieczny sonet w futurię ubrany, dziś futuria wytłacza świat z polichlorku winylu i żywic epoksydowych


Oto jesteśmy my – elektroniczne społeczeństwo z muzyką syntetyczną dla pospolitej rozrywki i dusze zrodzone z wirtualnej rzeczywistości


Oto jesteśmy my – futurystyczne dzieci narodzone z plastiku i zimnego metalu.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

"Dobre maski miłości"

Me życie jak Morze Aralskie – wody sycące mnie wysychają na przekór mnie, a brzeg na złość mnie oddala się, czarną mgłą przykryty


Supernowa życia zrealizowana z przytupem, martwo tkwiąca w historii mego życia, tylko egzystuje-wegetuje me ego jakby gwiazda neutronowa, cień dawnego nadolbrzyma


Chwyć mnie za rękę, duchu kobiety, co wędrujesz z mym umysłem po ziemskich szlakach


Tylko ty uwolnisz mnie z mroźnej ciemności, tylko me pragnienie płonie z nutą nonsensu dla ciebie


Tylko ty, lecz nie ja – ja nie znam ciebie, a znam dobre maski miłości – czy to przeznaczenie, zwane obfitością darów i deficytem miłości?

"Tam jeszcze słychać łemkowską piosenkę"

Dla "Send Me An Angel" Scorpions


Zamykam swe oczy na świat, przywołuje marzenie senne nad pomorskim jeziorem i pod niebem Lubina, pod zamkniętymi oczyma zmierzam powoli do mej Utopii


Wyglądam ciebie co dzień, ma łemkowska ziemio, lecz twa dusza wyrwana brutalnie stamtąd, stała się prochem w bożych dłoniach


Niech mój język uschnie, niech ma ręka i noga ustanie, niech me myśli skrzywią się, jak przeklnę cię lub zapomnę nieostrożnie o tobie, łemkowska łąko, królowo nasza, której żaden samozwaniec cię z tronu nie zepchnie w otchłań


Podaj mi rękę, łemkowska ziemio, poprowadź mnie gościnnie do swych domostw i na twe cmentarze, do twych cerkwi i kościołów, i do twych lasów, gdzie sosny, dęby i modrzewie się śmieją razem z nami


Niech w niepamięć odejdzie me imię, niech me wiersze staną się popiołem w kominku, niech ukarany bezlitośnie zostanie mój los, jeśli ci będę złorzeczył z drwiną, łemkowska ziemio


Z mych ust zerwij łemkowską modlitwę, dolnośląski wichrze, i łaskawie zaprowadź ją tam, bo z nadzieją jeszcze mi dane żyć, że wrócę na łemkowską łąkę, której życie nigdy się nie skończy.

"Letni dzień, zimowy wieczór"

Dla "A Winter's Tale" Queen'a


Świecie, wysyłasz mnie do życia z letnim dniem, wracam z zimowym wieczorem


Wszystko to nazwane przeze mnie pięknem nadnaturalnym, lecz letniego dnia me oczy zrodzone z brązu może nie ujrzą, gdy wewnątrz zżera cię wroga siła


Letnim dniem nasyciło się ponad miarę me ciało, dziś zimowy wieczór dorzuca do mego ognia drew


Ciesz się, poeto, wieczorami czarno-białymi, bo może zżera cię wroga siła, ciesz się, poeto, zwiastunem letniego dnia, bo może cię nie wyprawił jeszcze obficie los...

"Wiersz o przyjaciółce"

Wiedzo, twe kroki słyszę za tobą, i we myśli się wlewasz niczym woda


Wiedzo, zaklinam cię na wszystkie me honory, czy zmierzam z tobą na Golgotę?


Wiedzo, wiem, gdzie kończy się kosmos, i gdzie zaczynają się zaświaty, lecz miłości rzuciłaś mi okruchy bez wartości tego świata


Wiedzo, ciebie kocham i ciebie nienawidzę, jak złączyć te połówki ognia i wody?


Wiedzo, czy mnie sprzedałaś diabelskiemu nasieniu, czy dokonałem targowego interesu, wymieniając miłość na leksykony i encyklopedie?


Wiedzo, jedyna ma przyjaciółko, czy mnie kochasz, obdarowując mnie siebie samą?


Wiedzo, ciebie zabieram na autobusowe przejażdżki, i na stadion, i do parku, i do restauracji


Wiedzo, tyś żelazem, a ma gonitwa za miłością złotem


Wiedzo, jakie twe miłosne doświadczenie, że mi o tym nie mówisz?


Niech me oko nie pozna znajomych twarzy, niech me serce zapomni dobrych momentów płomień, niech pląta mi się spojrzenie na świat, niech zapomnę młodzieńczy rejs w słońcu


Jeśli ciebie, miłości, nie dosięgnę, a dosięgnę znów leksykonów i encyklopedii, tam, gdzie tylko bezduszną jesteś definicją


Wyruszam do ciebie, Lourdes i Jasna Góro, tam, gdzie relikwie dusz poskładam i w miłość połączę


Lecz przekleństwo niech rodzi przekleństwo, jeśli znów dosięgnę leksykonów i encyklopedii, a zapomnę na ułamek sekundy o mej pielgrzymce.

"Podróż do Uzbekistanu"

Wiersz inspirowany biblijnym psalmem nr 137 pt. "Nad rzekami Babilonu"


Zapomnij, krymski Tatarze, o swej macierzy, wszak twa droga kręta zmierza do innej krainy, w której niosą się obce ci pieśni”: tak rzekli komunistyczni królowie


Pozwólcie mi delikatnie krymską ziemię ucałować, zanim tatarskie echo zamilknie w niej


Zanim sady, winorośle i cyprysy staną się trawą, jakiej wiele na Ziemi


Wioski tatarskie jak domowe ogniska Łemkowszczyzny, tylko kolejną kartą dziejów się stały


Płaczę za tobą, mój Krymie, mój Bakczysaraju, Teodozjo i Sewastopolu, co dzień patrzę ze łzami na północny zachód, za wami, którzy wypełniliście krwią Morze Azowskie


Dziś znów mogę jechać do ukochanej, Krymem zwaną, jaka radość zapełniła mnie ciepła w kilka chwil, gdy znów cię ucałowałem


Lecz życie znów krętą drogę wybrało, i nasza własna miłość nas rani do cna


I zadajesz mi pytanie: „czy żyć z tobą tu, w miłości, która ran nowych dodaje, czy żyć ze sobą na tysiąckilometrowe dystanse, w miłości, która nie zabliźni starych ran, lecz jednakże pobędziemy ze sobą kilka dobrych dni?


Nie wiem, tego nie wiem – rozdarcie we mnie pulsuje i nie mogę posklejać swych myśli o tobie


Lecz wiem, to wiem na pewno – miłość do ciebie dopiero zniknie, jak ja za wiecznym snem podążę, bo ma miłość wywyższa cię nad wszystkie niewiasty.

niedziela, 26 listopada 2017

"Elektromuzyka III(pieśń o pieśni syntetycznej)"

W pieśni syntetycznej Gorgota zaklęty przemysłowy świat ludzi, współczesny szlak ku elektronicznej przyszłości złożonej z fabryk emocji


W pieśni syntetycznej Armina van Buurena zamaskowane bomby radości i refleksji, taneczna fala gorącego chłodu od A State of Trance po Trancefromation, od Tomorrowland po Ultra Miami


W pieśni syntetycznej Kraftwerka zakodowane wprost maszyny w halach produkcyjnych i roboty samokomponujące, prorocy następnych czasów


W pieśni syntetycznej Enyi siedlisko uczuć, jedność przyrody i nieprostego rodzaju ludzkiego, przyjaźń syntezatora z cytrą, dudami i gitarą


XXI wiek śpiewa hymny syntetyczne, ich litery to tablety, smartfony i komputery – one znają już cały świat, ich armia dokonuje operacji „Kosmiczna elektronizacja


Psalmy syntetyczne śpiewam ja i fabryki relaksu, psalmy syntetyczne śpiewasz ty i podpotwory architektury dzisiejszego dnia


Pij cyfrową wodę – w niej zawarta esencja dzisiejszego dnia.

"Most"

Życie skradło ze mnie życie, młodzieńcze lata z nurtem rzeki dorosłości odpłynęły do morza zapomnienia, którego nie mogę zapomnieć


Ten czas, gdy naście lat to nie grzech, a dziś niedostępna przepustka, by wrócić tam choć na chwilę, dogonić majowy zapach powietrza, smakować celebrację wszystkich ówczesnych rzeczy


Gdzież portal czasu znajdę, chyba już tylko w najgłębszym marzeniu, gdzież naście lat na nowo przybiorę, chyba już tylko me nienarodzone potomstwo


Niebo wtedy było tak blisko, piekielne krainy zakryte Nawią, Polami Elizejskimi i Dżannah


Życie skradło ze mnie życie, cóż ci przyszło z tej zbrodni, od kary uciekniesz z gorącą satysfakcją, a ja karzę siebie razami w kark


Piekielne krainy samozwańczo mnie wypędziły z rzeczywistości, duchem w czasie, gdy naście lat to nie grzech


Dziś oglądam fotografie, gdy przebywałem na Cyprze mego życia, dziś me życie za kołem podbiegunowym, jesieni życia nie zaznawszy


Niebo wtedy było tak blisko, szukam do niego mego Bifrostu, szlaku na Olimp, by przywrócić naście lat, nastoletni nektar i ambrozję


Życie skradło ze mnie życia, cóż ci przyszło z tego bezeceństwa, niech śnieg i mróz syberyjski mnie otoczy na zawsze, jeśli powrót do krajów nastu lat utracony po koniec wieczności.

poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dekada"

Mam już 27 lat, i jestem tylko chaotycznym zbiorem pyłu bezforemnego


Kiedyś z kosmosu przyniosłem tak wiele słońc, które stały się teraz supernową, w niej jedynie gorące światła wspomnień z nastoletnich lat


W dniach dalekich, do których nigdy już nie dojdziesz, ma tęsknota z nimi na zawsze tam pozostanie, za nostalgią będę zawsze pół kroku


Czy pamiętasz Gliwice, kiedy światła stroboskopów tańczyły nad tryneckim lotniskiem?


Gdy z muzyką wziąłem wieczysty ślub, ona mym sojusznikiem na drodze życia, ona niczym Arka Przymierza, które jest dowodem tego aktu


Był czas, gdy mogłem sięgnąć odległych gwiazd i planet z tą jedyną, one teraz jak Avakuma, zniknęły na złość memu nieszczęsnemu szczęściu


Za rękę dzisiaj trzyma mnie wiatr, fabryczny dym, a niebo jest szare, nawet, gdy błękitne


Zbyt wiele melancholijnej goryczy mnie zabiło, dziś ona to ja, nie uciekam bezsilny przed nią


Był czas, gdy istniały anioły, demonów ze świecą było mi szukać


Był czas, gdy z aniołami z daleka widziałem Aman


To był czas mego życia, piękna ulotnego, które dane mi tylko już przeżyć w alternatywnej rzeczywistości...

niedziela, 12 listopada 2017

"Tam jeszcze łemkowskie łąki rozkwitają"

Zabrane ich domy, one w rozproszeniu żyją w innych domach


Łemkowski ogień nadal się tli, w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, w Beskidzie Sądeckim i na Rusi Szlachtowskiej wciąż widoczny, choć niewidzialny


Dzikie psy osamotnione biegały po łemkowskich łąkach, ich panowie na nowo żyją między północą a zachodem


2 godziny pożegnania, tam tylko pustkowie po nas zostanie, do nowej rzeczywistości na zawsze wrzuceni bezzgodnie, choć na pustkowie mogliśmy potem wrócić


Cmentarze przygnębione i zakryte już legionami trawy, nie płoną ku ich pamięci nieprzemijającej znicze, nie ma tam kwiatów z pobliskiego pastwiska


Czertyżne najpuściejsze z pustych, o Tyskowej tylko wiatr czasami opowiada niespiesznie, drogi Krywego już nie prowadzą do chyż, Żydowskie tylko w powietrznych zapachach nad nim i nad nami pamiętają z bólem o Łemkach


Tam jeszcze łemkowskie łąki rozkwitają, tam jest łemkowskie Niebo, tam łemkowskie dusze wracają i po wieki nad wiekami żyć szczęśliwie będą.

wtorek, 7 listopada 2017

"Dzień to ja, noc to ty"

Dla "Co naprawdę we mnie śpi" Universe


Wiesz, nieznana mi, śnie, umykającym mnie, gdy poranne słońce rozświetla łagodnie pokój mój, gdzie uciekasz, dokąd podążasz z mych ramion?


Wiesz, nieznana mi, jakie ciało przyobleczesz dla mnie i jaką ofiarę ze swej duszy tobie złożę?


Wiesz, nieznana mi, gdy chłód okrywa me ciało i oziębia mą duszę, czy ty jesteś ogniskiem nadziei, przy którym się ogrzeję?


Wiesz, nieznana mi, kiedy myślami wracam do ciebie, czy nadprzyrodzoną mocą je do ciebie ślę niczym list?


Wiesz, nieznana mi, czy twa dusza i twe oblicze to niedostępne wrota do mego raju?


Wróć w mroczne godziny, gdy odurzony chmielem podążam za nocnym surrealizmem i romantyzmem, odejdź dniem, gdy upajam się rzeczywistością i twe fotografie niczym Hamlet oczyma duszy widuję na gliwickich ulicach


Lecz ty nie wrócisz za dnia, nocą twa zjawa przy łóżku mym, a ona tylko teatralnym przedstawieniem mych pragnień, projekcją głodnego umysłu


Ja będę wracać bez ciebie, niech nie wiedzą moi bliscy, że samotność to moje złote więzienie


Ty wrócisz beze mnie, żadna moja myśl nie dowie się, gdzie - ja będę wracał do siebie, do Strefy Widmo, gdzie samotność to moje złote więzienie.

"Historyczny trans podlany sosem psychologicznym"

Po raz drugi dla Rene Ablaze & Diana Leah "Don't turn away"


Pędź samotnie drogą w Arktyce uczuć


Nie odwracaj swych myśli jak głowy, gdy twe wspomnienia to jak wino, jak kokaina i jak haszysz


Żyjesz w wirtualnej rzeczywistości niczym w komputerze, umalowałeś świat wewnątrz ciebie programem graficznym


Nie odwracaj się w tył, niech świetlne punkty przeszłości zginą w oddalającym się mroku ekspresstrady twego ja


Dzisiaj to postapokalipsa, dzisiaj space opera to wycieczka do pomników twych wspomnień, dziś tobą włada elektro


Gnasz netostradą przez pochmurną pogodę jesienną stęskniony za słońcem prawdziwym jak ma łza wspominkowa


Szukaj miłości w bezdennej samotności, szukaj miłości w muzycznej aurze i pisarskim piórze, żyj marzeniem dla niepewnej przyszłości


Te słowa wiersza wyrzucone na życiowe wichry w białe kartki, w klawiaturę komputera przez elektronicznego Welesa  - ty to ja, ja to pędzący drogą przez Arktykę uczuć.

piątek, 13 października 2017

"Elektroniczny romantyk II"

Dla "Beg Your Pardon" Solitary Experiments


Syntetyczny dźwięk przez obwody śle zaszyfrowaną informację o miłości


Uwolniona ona z klawiszy syntezatora, uformowana z poetyckiego pragnienia


Uderza w ludzi jak burzowy grom, zaś ona zróżnicowana w odbiorze


Elektronicznego romantyka dostrzegają istoty zbudowane z nut


Elektroniczny romantyk w głębinach uczuć niczym ziemi uciskany, za słońcem miłości tęskni, blady od miłosnego zniewolenia


Póki on słyszy w podziemiach brzęczący głos miłości, jego elektroniczna dusza żyje w syntezatorze


Póki zmysły nie zaciemnieją od kopalnianych mroków, jego elektroniczne ego ucieka się do miłości, której nikt nie umknie.

"Nieznana ty"

Minęły lata, za oknem szobiszowickiego bloku wciąż tańczą cztery pory roku, letarg zimy przeplatany z wesołym latem, jesienny dziwnosmutek z wiosennym odrodzeniem


Gdy sunę gdzieś za sensem istnienia Mariacką w Katowicach i Zwycięstwa w Gliwicach, samotność w tłumie sunie za mną i ran przydaje


Przesiedlam swą duszą, w duszy byłem i na Krymie i w Maroku, i na Islandii i w Argentynie


Tańcowała we mnie radość śródziemnomorska i melancholia północnych stron


Lecz radość uleciała szybko poza Ziemię, na Ziemię kosmiczne prądy zesłały melancholię, zwaną samotnością w tłumie


Dotknąłem twej twarzy, a dotykałem zimnej ściany w pokoju, dotknąłem twych łez, zrodzonych z nieznanego mi źródła, a dotykałem kroplę deszczu jesiennego


Gonię za istnieniem, którego nie widzę, gonię za słowami, których nie słyszę


Motorem mym miłość, paliwem mi pragnienie – kiedyś śmierć poda mi rękę, i zwolnię swój szalony bieg, może kiedyś spotkam swe istnienie i słowa je opisujące


Istnieniem jesteś nieznana ty, słowem je opisującym jesteś niepoznana ty – ty, która zaspokoisz mój głód kochania, nieznana ty, która pokona mą chwiejność, ty, która nie umrzesz we mnie, ty, na którą czekać będę na starej drodze życia i wstąpię z tobą na nową drogę życia.

"Być jak Freddie Mercury, być jak Ronan Harris"

Wasze echo w tłumie, śpiewający wasze dzieła nieogarnione jak drogi do zaświatów


Gdy śpiewałeś „We Are The Champions”*, gdy śpiewałeś „Beloved”**


Wy umiłowaliście ich serca, które w was boską cząsteczkę odnaleźli niesamowicie


Wasze dźwięki w myślach zapamiętane, ukryte w lśniących salonach serca, przypominane, gdy patrzę na ciebie w niebo, gdy patrzę na scenę, gdzie jeszcze szczęśliwie żyjesz


W swoim epitafium nadal żyjesz, w swoim epitafium zapiszesz swoje utwory żyjące jeszcze kto na świecie ile


Gdy śpiewałeś „Love of My Life”***, gdy śpiewałeś „Resolution”****- to do końca końców mocny i trwały byt


To wasze pragnienia, zakryte w słowach piosenek, to wasze pragnienia do nas emitowane, to wasze umysły zakodowane, a my je dekodujący, to nasze uczucia, rodzące się z was.


* - utwór Queen z płyty "News of the World" z 1977 roku;


** utwór VNV Nation z płyty "Futureperfect" z 2002 roku;


*** utwór Queen z płyty "A Night at the Opera" z 1975 roku;


**** utwór VNV Nation z płyty "Automatic" z 2011 roku.

"Walkirie"

Me ciało obumiera, słabnie, uchodzi z krwią mój doczesny żywot, gdy patrzę na północ, do mych ojczyzn siedzib


Lecz w dali walkirie niczym anioły lecą zwiewnie, do Valhalii, mej skrytki pragnień wszystkich, zaniosą mnie i dusza wojownika nie zaprzestanie żyć, będzie walczyć i radować się


Ragnaroek przybędzie do Valhalli, zginę za utopię, lecz żywot oddam w wieczyste posiadanie w ręce śmierci, bo bezcenna i prawdziwa ta utopia


To proroctwo w rzeczywistość się przyoblecze, zapamiętam swe wspomnienia z pierwszego i drugiego świata, i zginę za utopię, bo bezcenna i prawdziwa ta utopia


Odrodzę się we dwóch, i me wspomnienia zapisane w powietrzu nie zaginą na potępioną wieczność.

czwartek, 21 września 2017

"W ramionach bogini"

Po raz drugi dla "Mother Love" Queen'a



Nie chcę podsycać płomieni miłości, karmić ich mą nadzieją



Nie chcę też doganiać wciąż wymykające mi się życie pędzące szaleńczo



W ramionach bogini chcę zasnąć, w tej warowni słodkiej schować się przed niebezpiecznym światem



Ten zimny świat, gdzie zabójczy mróz żyje podług divide et impera, ten zimny świat, który wstrząsa fundamentami mej duszy



W ramionach bogini chcę zasnąć, to miejsce dla zagubionego wędrowca znaleźć.

"To były dni naszych żywotów"

Dla moich przyjaciół i po raz drugi dla "These Are The Days of Our Lives" Queen'a


Tak daleko już gdzieś są, myślami ich dogonić nie umiem


Na chmurach dzisiejszego nieba ich nie ma, a ja uwięziony w swym umyśle brodzę w gęstwinie wspomnień


Słońce nastoletnich lat już zniknęło, dziś księżyc jego światłem me drogi prowadzi


To światło osłabione zbladło, życie wrzucone do zimnej rzeki zdarzeń dorosłości


Lecz to życie wciąż żyje, przewrotnie swe koleje losu nastawiając na odpowiednie tory


Lecz to życie wciąż żyje, nie wyrzekając się miłości do was, wspominając ten nastoletni świat, który odszedł.

wtorek, 12 września 2017

"Męczennicy"

Ich ciało i ich dusza zmierzają do ideowego spełnienia


Kiedyś się dowiedzą, czy los rzuci duszę w inne ciało, czy raj ktoś na górze im zgotuje, czy piekło istnieje i gdzie jego granice


Nie walczą za religijną świętość, ich świętością doktryna wyzbyta z kajdan religii, z okowów świętych wiar chrześcijańskich, buddyjskich i hinduskich


Gdy słońce gaśnie co dzień na zachodzie, gdy sen obejmuje mnie o zmierzchu, ich duch docieka: "co mnie oczekuje na drugim brzegu, czy tam ciemność apodyktyczną swą władzę sprawuje, czy wzlecę w rajskie krainy czy upadnę w ogień piekielny?"


To były myśli, które są i będą, i nigdzie nikt od nich nie ucieknie


One zagrały w PKK i DSE, one zagrały u nacjonalistów i u komunistów, u anarchistów i u rojalistów


Pożegnają nas męczennicy, ich ciała bez dusz poniosą ich kultu obrońcy


Pożegnają nas męczennicy, a my nie wiemy, gdzie ich dusze powędrowały, co los ukazał im u wrót śmierci.

piątek, 7 lipca 2017

"Odezwas do nas, odezwa do siebie samego"

Prędzej cierpki smak słów i czynów cynicznych istot stanie się wyrazem artystycznej słodyczy niż gorycz naszych dusz uwięzionych w diabelskich lochach dotrze do mas


I przeobrazi ich w anioły, i dostrzegą dzieci, które są niewypowiedzianym darem


I ty, aktorze, twe ruchy na teatralnej scenie nie staną złotą krainą


I ty, poeto, twoje poematy i niejasne refleksje nie znajdą diamentowej drogi


I ty, malarzu, twe zaklęcia na płótnie, widoczne w surrealizmie, impresjonizmie i pop-arcie, nie urosną w pomnik sławę ci dający, na cokole utwierdzą polityka lub wojskowego


I ty, rzeźbiarzu, twa pieta nie eksploduje w innych cichym lamentem zapatrzonym w piękno i smutek, piękno i radość, piękno i melancholijne loty


A my musimy żyć, my musimy tworzyć, my musimy walczyć o chwałę naszych dzieł, my musimy... My tylko wciąż musimy...

środa, 21 czerwca 2017

"Monodram, czyli psalm"

Ciebie, Stworzycielu, zakryty nieskończonością imion, szukam zawzięcie



Za tobą dusza zniewolona tęsknotą łka, me ciało płacze, choć oczy suche



Czy twe ślady nie zanikną w mrocznym lesie otaczającym mnie?



Wiem, że jesteś ze mną



Wiem, spotykasz mnie, choć cię nie widzę



Me lęki starasz się kruszyć, choć łatwiej ci piekło w niebo obrócić



Czekam dnia, gdy będę twego Zgromadzenia towarzyszem



Raj to cel, do którego prowadzą samotne ścieżki



Ta samotna ścieżka to zmaganie się z upartym losem



Twe ramię wspierające mnie czuję, choć tylko duchem prześcigającym me zmysły jesteś



Teraz jest noc, lecz za dnia przyjdzie twe Zgromadzenie



I zabierzesz mnie szczęśliwego gdzieś poza nas.

czwartek, 8 czerwca 2017

"Ta, która jest mną III"

Dla "Tajnej siły" InVoxa


Ukryte me miłości pragnienie w grobowcach czasu – tam oczekuje ono na zmartwychwstanie


Krew cały czas napędza, moją wszechmyśl obudza, lecz ona nie daje mi życia


Życie to miłości niezbadane ścieżki, miłości księga niezapisana i dla mnie zamknięta na klucz, którego nie mogę odnaleźć


Miłość – małe słowo wielkie, sześcioliterowy ciąg nieskończony i nieograniczony


Ona nazywa się Miłość, lecz nie znam jeszcze jej imienia – ta, która jest mną.

środa, 24 maja 2017

"Elojowie"

W tak dalekich czasach, nieogarnionej dla nas przyszłości, która pożarła symbolikę poprzednich czasów


Mieszka rasa, która bytuje w raju, lecz bezlitosne, żarłoczne piekło je atakuje


Widać tylko lasy, gdzie rosną owoce mistyczne, widać tylko rzeki, które zapomniały o hydroelektrowniach, widać tylko Księżyc, który zapomniał już o wiecznych stopach Amerykanów


Do tego wieku elojskiego me ciało nie dotrwa, mój umysł zostanie rozwiany przez wicher historii i na zawsze zapomniany, me dzieła zapadną się pod ziemię, a nawet tam ich nie znajdziecie


Lecz elojski wiek może nadejdzie jutro – za sto, dwieście, trzysta lat


Może latopisy futurystyczne przyozdobią elojski wiek w technoutopię


Lecz elojski wiek może przeminie ze Wszechświatem, i słowa nigdy nie staną się czynami.

"Idealny przegryw"

Jaśniejący mój umysł toruje drogę ku prawdzie, ku wiedzy prawdzie



Lecz jasność obraca się w szary marazm, w zagubienie się przebrała



Bo pierwsze miejsce już nie dla mnie, w słownej walce na ringu z innymi obija mnie cudza wygrana



I zagubienie nie ucieka, i przybite mi miejsce dalsze w klasyfikacji generalnej.

środa, 3 maja 2017

"Kiedy młodość staje się starością"

Dla "These Are The Days of Our Lives" Queen'a


Młodości, zanikasz we mnie, już rozpływa się przezroczyście twa droga


Raz wyłożona raniącymi me stopy cierniami, raz przyozdobione wszystkimi barwami róż i lecząca stopy moje


Lecz wciąż ona jeszcze jest lżejsza, niczym dukt leśny w dębowym morzu drzew, teraz zakrywana zimnookrutnym betonem


Młodości, jeszcze majaczy przede mną twój monument, lecz gdy cię wyburzą, czy nie umrę za życia?

sobota, 22 kwietnia 2017

"Szatańskie wersety mej duszy"

Dziś znów przegrałem – ma wiedza z inteligencją porzucona w ciemnych, wilgotnych lochach


Dziś znów przegrałem – kiedyś patrząc na horyzont, widziałem nadziei blask, dziś już horyzontu nie ma


Jutro znowu przegram – i jutro znów będę siebie samego mamił zwycięstwem


Jutro znowu przegram – kiedy ja się ze swym życiem pogodzę?

"Niebłogosławieni"

Niebłogosławieni my, o delikatnych strukturach, albowiem moc emocji i tego, co nas otacza, jest tak potwornie zwiększona...


Niebłogosławieni my, o delikatnych strukturach, albowiem oglądamy w nas śmierć za życia...


Niebłogosławieni my, o delikatnych strukturach, albowiem nabieramy się na perfidne oszustwa życia...


Niebłogosławieni my, o delikatnych strukturach, albowiem nasze cierpienie tylko na chwilę dopuszcza do nas radość...


Więc czy ty, Losie, lubisz z nas drwić?

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

"Walka"

Dla "Innuendo" Queen'a


Usta śmierci kiedyś wypowiedzą me imię, przyjdę do niej  – lecz ja będę wciąż próbował przedrzeć się przez nią


Słońca promienie błogiego ciepła sił przydadzą niezmiernych, burza i jej córka oszalała ulewa nie zatopią ich, nikt nie ujrzy ich prochów – bo ja będę wciąż próbował


Przyjdzie godzina mej śmierci, wszystkie me próby się uspokoją, lecz świat będzie żył beze mnie – bo wy będziecie wciąż próbować


Aż czas przetrzebi ludzkość, aż czas nie wyznaczy nam końca końców, aż umrze ostatni człowiek przyszłości na drugim krańcu Drogi Mlecznej lub innej galaktyki, dopóki kosmiczne byty wszystkie nie napiszą listów pożegnalnych – wy będzie wciąż próbować, ja będę wciąż próbował.

"Bramy raju(one się zbliżają)"

Dla „Too Much Love Will Kill You” Queen'a


Zostawię wszystkie me miłości odcienie, które były mi towarzyszkami


Zostawię z wami wszystkie barwy mych wierszy, które były moimi przedstawieniami


Tutaj wszystko namacalne, i tutaj czujemy czas osadzający się w nas, osadzający się w namacalności


Odbędę ostatnią tutaj drogą, tam ona nigdy się skończy


Tutaj ujdzie z mego ciała życie, a tam odzyskam życie


Choć boję się, że bramy raju zamkną się przede mną i kluczyć będę pośród was jako upiór z diabolicznymi oczami


To gdzieś w głębokości mi nieznanej okrzyk wiary słychać, i nic, co ziemskie, nie zdusi go


Żegnajcie, ptaki śpiewne, co melodie natury piszą swym piskaniem, żegnajcie, me przyjaźnie i dawne z obecnymi miłości


Tu wszyscy dobiegniemy na krawędź czasu, tam nigdy jej nie zobaczymy


A siebie oglądać w raju będziemy aż po kres wieczności.

środa, 5 kwietnia 2017

"Pytania do Stworzyciela II, czyli list od INFP"

Jeśli czytelniku czujesz, że to wiersz również o tobie, to również go Tobie dedykuję. Oby nadszedł czas, kiedy zostaniemy nagrodzeni, a jeśli nie, to niech na zawsze płomienie życia nas strawią.


Znowu przegrałem w starciu z rozumem


Kim jestem? Nędznym idealistą ze skazaną na śmierć duszą, która pragnie sensu życia?


Ciężkie jest życie idealisty? Czy nie tonę w bagnie swych idei?


Tylko wiara mnie wyzwoli? Czemu się czuję upokorzony przez rozum?


Gdzie mam swoje miejsce w życiu? Czy dożyję złotych swych dni?


Do ciebie, Stworzycielu, na twe myśli nakładam swe nonsensowne dla innych pytania


Czy odpowiesz mi na nie, zanim powędruję za granice wszelkich wszechświatów?

piątek, 31 marca 2017

"Piszę to do was, świecie i miłości, byście wiedzieli..."

Dla „Mother Love” Queen'a i po raz drugi dla „Desire of My Heart” Etasonic'a


Nieradosną wieść niesie mi świat, wieść zaklętą w zimnym wietrze, który mnie przeszywa


Świecie i ludu wszystkich wysp oraz kontynentów, czy me opustoszałe serce będzie wiedziało i mi powie, gdzie zmierzam i gdzie jestem?


Świecie, mnie ogołociłeś ze wszystkiego i boleści pustkę we mnie ustanowiłeś


I we mnie tkwi niezrozumienie, tak ciebie nie pojmuję, jak i siebie


Chciałbym rozbić pięściami wszystkie ściany wokół mnie, lecz tego nie zrobię, bo mnie do siebie zaprosiłeś, lecz ciężarem jest mi bezradność i ze mnie szydzi


Zatem źle zrobiłem, przyjmując twe zaproszenie, i źle zrobiłeś, gdy mi je ofiarowałeś


Spójrz na mnie, czy widzisz te łzy, łzy powstałe od rozgoryczenia tobą?


Nie dla mnie kobiety - one już nie dla ciebie, poeto


Przed przyjaciółmi woalką singla się przepasałem, lecz oni nie wiedzą


Że za mymi słowami o lepszym życiu bez kobiety ukryłem tajną wiadomość o spragnionym gorącej miłości człowieku, którego gryzie wstyd, i chce, by słodycz miłości i jego obłaskawiła


Czy gdy nadejdzie mój kres kresów, śmierć wstąpi w me ciało – miłości, czy wtedy cię dogonię i mnie nie odrzucisz?


Miłości, tęsknię za twym życiodajnym słońcem, czy masz lek na mój marazm?


Mam przyjaciół, niejeden z nich zobaczył swoje oblicze miłości, a w nim swe lustrzane odbicie, takie podobne, a jednak takie różne


Miłości i świecie, oddam wam moje pióro i moją wiedzę, lecz tylko nieśmiało jednego zażądam


Byś ty, miłości, ciebie, której nigdy nie spotkałem, by twój ciepły pocałunek był prawdziwy, a nie wyobrażeniem fałszem podlanym


Byś ty, świecie, wysłuchał mego rozszalałego łkania, i przywdział mnie w hart ducha


Ale czy przed kresem kresów dojdzie do was mój list, w którym zawarłem me zgnębienie, me zagubienie?

niedziela, 12 marca 2017

"Dialog Cerberusa z Cerberionem, czyli paszkwil na siebie"

CERBERUS: Cerberionie, wszelaki lud cię nie znosi i nie kupuje twych wierszy



CERBERION: Wszelaki lud mnie nie znosi i nie kupuje mych wierszy, bo me ciało, ma dusza jest czysta, nieskażona fałszywymi maskami, choć lud temu zaprzecza pewno



CERBERUS: Cerberionie, twe poglądy to zbrodnia, buldożer burzący świata porządek, już Hitler i Stalin czekają na ciebie od dawna u wrót piekielnych bram



CERBERION: A może mi pisane jest niebiańskie imperium, bo siebie nie chcę skazić?



CERBERUS: Twa pycha oburza lud, pozostaniesz sam, bo spychasz ze swej drogi wszystkich do głębokich wód, gdzie wszyscy się topią, to twoja wina, zbrodniarzu!



CERBERION: Będę sam, bo się boję świata, boję się odrzucenia, tak, to moja wina, jestem zbrodniarzem, który dokonał zbrodni na samym sobie, więc będę sam, będę przyjaźnił się ze samotnością aż do grobowej deski, bo się boję świata, boję się odrzucenia.



I Cerberus się zaśmiał, ironicznie pomyślał o Cerberionie, Cerberusowi będzie po drodze z innymi ludźmi, Cerberion niech zdycha, bo będzie sam!

"Miłe mi złorzeczenie"

Nie żal mi ciebie, złodzieju



Dziś jesteś, złodzieju wredny i parszywie śmierdzący z drugiego końca Polski, w krainie trumny i piasku, nad tobą zakwita nagrobek z marmuru



Ręka sprawiedliwości wygoniła cię na zawsze z tego świata, choć ręka sprawiedliwości odpowie za ciebie przed dzisiejszym sądem, lecz jutrzejszy sąd powie tej ręce, że słusznie sprawiedliwości razy tobie wymierzył



Zobaczyłeś pewnej zimowej nocy śmierć, a ta śmierć przyszła do ciebie z prostym przesłaniem: „oko za oko, ząb za ząb



Moje poczucie sprawiedliwości nie zaznało wtedy głodu, i dziś ono nie jest głodne



Wiem, że świat jest skomplikowany jak kobiecy umysł(proszę o złorzeczenie mi), przypadki dla prawa nie są łatwe do rozwikłania, wiem to, wiem to bardziej niż wiele innych osób



Ale moje poczucie sprawiedliwości nie zaznało pragnienia, gdy śmierć do ciebie przyszła z tym prostym przesłaniem.

"Moja wieczność II"

Dla „Who Wants To Live Forever” Queen oraz „Forever Young” Alphaville


Ile rzeczy pięknych, lecz ukrytych na tej Ziemi jest, że wiecznie chcą tu żyć?


Widziałem łzy, ujrzałem ból, zobaczyłem już wszędzie nawałnicę rozpaczy – to nie jest moja wieczność


Lecz Ziemia trwać nie będzie aż na krawędź czasu, Słońce, gwiazdy, galaktyki i mgławice znikną bezpowrotnie, nie pozostawiwszy nawet swych fundamentów, choć już tego nie doczekamy


Raj, gdzie przezwyciężę śmierć, wymażę bolesne choroby duszy i ciała – to jest moja wieczność, tam kiedyś będę mieszkał.

"Gdzieś pomiędzy światami(milcząca rozpacz)"

Gdzieś pomiędzy światami z Ziemi Obiecanej i Półwyspu Arabskiego zawieszony w milczącej rozpaczy człowiek


Nie ma dla niego dróg – tej pierwszej, tej drugiej i tej trzeciej


Chwalić chce Go, lecz furia chadzającymi tymi drogami chce zniszczyć jego pytania o świat niczym Winston'a Smith'a z Oceanii


Gdzież jego miejsce? Gdzież oddać cześć Jemu?


Pragnie zasad, lecz nie dosięga ich w zawieszeniu, w zawieszeniu dryfuje bezcelowo jakby astronauta w kosmosie


Jego stopy stoją na Ziemi Obiecanej i Półwyspie Arabskim, lecz jego stopy nie dotykają niczego


A on dalej zawieszony w milczącej rozpaczy, gdyż nie może złączyć tych trzech dróg – bo się boi Jego, bo boi się innych, tych, co chadzają tymi trzema drogami


Łza perli się na jego policzku, i ona mówi o jego milczącej rozpaczy, która wciąż jest na niego łakoma.

środa, 15 lutego 2017

"Ta minuta, ta godzina, ten dzień"

Dla Somna & Kimberly Hale – Sunshine(OBM Notion Remix)


Tam w oddali, którą widzę ja, a której nie widzisz ty


Jest miłość, która wyleczy rany moje, te moje rany niezagojone


W tej minucie, w tej godzinie, w tym dniu dostrzegłem miłość o miliony lat świetlnych stąd


Więc kiedyś usłyszę te słowa prawdziwe, nie w grze wideo, nie w anime, nie przeczytam tego w opowiadaniu, co fantazji ogromnej jest sprawką


A słowa te w trans wprawiają, nie narkotyczny, nie alkoholowy


A słowa te, choć w sobie mogą mieć fałszywą prawdę, to dodają skrzydeł, rajską, niewidoczną dla innych więź umacniają


Te słowa wypisane na koronach kochanków, magiczne, nadnaturalne, poza liczbami i definicjami


Kocham cię”: stracone w nich wszystkie przymioty piekła.

wtorek, 14 lutego 2017

"Upiór"

Widzę to słabnącymi oczyma, słyszę to osłabionymi uszami



Gdzież ta droga życia, co sensu innym ludziom nadaje, czyni ich żywoty tak ważnymi?



Gdzież ta droga – wokół mnie kraina cieni niby Szeol, a ja w niej topiony w jednym z wielu cieni



Za czym tęsknią me kruche kawałki duszy?



Co jątrzy me rany – człowiek, a może demon?



Tak słowa bardzo nie mogą dać znaku, co dzieje się w mym niezrozumiałym dla mnie umyśle



Za czym tęsknią me kruche kawałki duszy, dlaczego świat ból sypie we mnie, w me ciało sparaliżowane od tęsknoty?



Czy me kruche kawałki duszy odrętwiałe od tęsknoty znajdą drogę, która wyprowadzi mnie z tego limbusa, z tej krainy cieni w nicości już dawno straconej, na wytracenie wieczne skazana?

piątek, 3 lutego 2017

"Wygrana i przegrana"

Tęskni me ciało za jednością z Absolutem



Tęskni dusza ma boląca, me serce przeraźliwie zwichrowane



Coś bezimiennego trzyma mnie tak mocno tutaj, nie pozwoli z lekkością liścia pofrunąć do Absolutu



Absolucie, jestem między życiem a śmiercią – życie mnie w ognie piekielne rzuca, a śmierć odtrąca



Wiedzcie, że wygrałem życie i przegrałem śmierć, lecz cały czas mętne wody mi się ukazują, w mgle nieustającej bez poczucia czasu zagubiony – a więc może przegrałem życie i wygrałem śmierć?

"Kraniec upragniony"

Już dojechać chcę do ostatniej stacji, gdzie może za nią marna próżnia bez końców


Pożegnania piwna gorycz tańczy we mnie, bo stacje takie same, odległość między nimi taka sama


Niech ktoś mi pomoże dojechać do ostatniej stacji, bo me wypełnione niesmakiem myśli kraniec mi wieszczą, lecz dokonać tego nie potrafię


Jak pożegnam się z wami, tego wiersza słowa zagrają w waszych umysłach, lecz mi tego nie powiecie


Gdyż będę tak daleko, że najpotężniejszy z najpotężniejszych głosów heroldów już do mnie nie dojdzie... I zginie ten głos bez śladu...

środa, 25 stycznia 2017

„La belle epoque(wszelkiej bojaźni szlaki krążą we mnie)”

Wiersz inspirowany psalmem nr 42 „Tęsknota za Bogiem i świątynią wyrażoną prośbą o powrót do niej” oraz psalmem nr 130 „Z otchłani grzechu ku Bożemu miłosierdziu”, pochodzącymi z biblijnej Księgi Psalmów





Świt się pojawia za oknem, a sen umyka w objęcia zapomnienia



Świt się pojawia za oknem, i nowy dzień wlewa we mnie rozrzewnienie



Kiedyś, jak i dziś, słowo o perfekcji nas nie staje się ciałem



Z nowym dniem nastaje takie samo, nowe rozrzewnienie



Rozrzewnienie to jest betonowym murem dzielącym mnie od ludzi



Kiedyś odnalazłem swoją nadzieję pośród tłumu, dziś tłum mnie przeraża



Kiedyś z kimś, dziś dom dzielę z samotnością



Kiedyś zwalczający troski, dziś wszelkiej bojaźni szlaki krążą we mnie



Mógłbym zaufać boskim siłom, lecz nie wiem, czego ode mnie chcą



Mnie, niepogodzonego z rzeczywistością, zabierzcie stąd, boskie siły



Być może ateizm i bezduchowość to kwintesencja prawdy, lecz i tak będzie lepiej, jak zabierzecie mnie stąd



Mnie, rozdartego między towarzyszami życia a samotnością, zabierzcie stąd, jeśli tak będzie lepiej.

czwartek, 12 stycznia 2017

"Wierzę"

Wiersze dedykuję osobom, które ogarnia często melancholia i czują się, jakby nie pasowali do tego świata i świat nie pasował do nich, ale nie chcą odejść z niego i wierzą, że gdzieś poza kosmosem istnieje lepszy świat... I o nim marzą...


Posłuchajcie tego – opowieści o marzeniu


To marzenie najpiękniejsze z najpiękniejszych – odejść do lepszego świata


Ileż dni mi policzono, ileż jeszcze pór roku obejrzę swymi oczyma, ileż razy jeszcze poczuję na swym policzku płatek śniegu zimowego i i na moim torsie palące słońce letnie?


Takie życie wiedziemy przepełnione nadnaturalnymi cudami, że ta wieczność w doczesności to pustynia


Lodowa, bo me myśli w niej zamarzają, gorąca, bo me przegrzane ciało słabnie bez wody, której już nie ma, bez oazy, której już nie ma


Ileż dni mi policzono, ileż dni jeszcze liczy moja droga?


Tego się dowiem, gdy odejdę do lepszego świata.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

"Dla tej, której nigdy nie spotkałem VI"

Dla „Desire of My Heart” Etasonic'a




Ciebie nie było 10 lat temu – uciekłaś być może spłoszona, siebie nie rozumiejąc, choć zakochani w sobie



Ciebie nie było 5 lat temu – podświadomie cię szukałem, lecz kapryśny los zaśmiał się i cię nie znalazłem



Ciebie nie było rok temu – to czas nieubłagany wyjawił druzgocącą prawdę o mnie



Mógłbym zaśpiewać tak przejmującą lamentację, by zbudzić uśpione uczucia w ludziach



Mógłbym napisać tak mocno przekonany o sile uczuć sonet, że dla miłości mógłbym zmienić piekło w niebo



Mógłbym namalować taki obraz, który biłby blaskiem gloryfikującą miłość



Mogę to wszystko zrobić, lecz ciebie nie ma – więc dla kogo?



Znów napiszę wiersz, myśląc o tobie, a my jesteśmy razem tylko w nocnym marzeniu



Śnij, poeto, śnij, tylko w twoich snach jesteś zaprawdę radosny w miłosnym spełnieniu...