piątek, 20 maja 2005

Koniec roku(szkolnego) już tuż,tuż...

Jak widać,dzisiaj jest 20 maja,i tylko dosłownie miesiąc pozostał do ostatecznej klasyfikacji ocen.Tymczasem mam niesamowity(w sensie negatywnym!) problem.A ten kłopot zwie się:MATEMATYKA!Dziś moje oceny,nie powiem,jak się prezentują,bo wszyscy mogą zapewne się domyślić.Mogę natomiast powiedzieć,że w poniedziałek dostałem 5,i to pierwszą od V klasy SP.Dzisiaj pisałem klasówkę z dwusiecznej kąta(w sumie...banał?) i z pewnością dostanę 2.Dlaczego?Udałó mi się jakimś cudem zrobić zadanie na dopusia i chyba tym samym poprawię zagrożenie:)Niemniej jdnak byłołby to dla mniestraszne przeżycie,gdybym musiał powtarzać klasę...Ale staram się o tym nie myśleć(choć jakoś sama ta myśl mnie nachodzi)...

sobota, 14 maja 2005

Dancing...With Tears In My Eyes...

Dziś przetłumaczyłem sobie piosenkę zespołu Ultravox pt."Dancing With Tears In My Eyes".Utwór pochodzi z 1986 roku.Sama grupa,Ultravox jest zaliczana do zespołu nurtu "new romantic".Wielu ludzi uznaj ją za sztampowy i kiczowaty styl,ale ja jednak nie.Ultravox jest jednym z moich ulubionych zespołów,mimo,że jestem fanem rock & metal.Inne,ulubione zespoły to:Iron Maiden,Queen,Slayer,Metallica(twórczość od 1983 do 1991 roku),Kombi,Kat.Poniżej tekst oryginalny i tłumaczenie mojego autorstwa:

 

Ultravox-Dancing with tears in my eyes:

 

(Repeat)

Dancing with tears in my eyes Weeping for the memory of a life gone by Dancing with tears in my eyes

Living out a memory of a love that died

 t's five and I'm driving home again It's hard to believe that

it's my last time The man on the wireless cries again It's over, it's over

(Repeat)

It's late and I'm with my love alone

We drink to forget the coming storm We love to the sound of our favourite song

Over and over

(Repeat)

 It's time and we're in each others arms It's time but I don't think we really care

Ultravox-Taniec ze łzami mych oczu:

 

 (refren)===> Taniec,ze łzami mych oczu

 Płacząc za pamięcia,gdy życie mijało

 Taniec,ze łzami mych oczów

 Mieszkanie poza pamięcia miłości,która umierała

 Jest pięć,i jadę znów do do domu

 Jest ciężko,by myśleć,że to mój ostatni czas

Człowiek w radiu znów płacze

 I wciąż,i wciąż

 (refren)

Już późno,bym została z samotną miłością

 Pijemy,by zapomnieć o nadchodzącej burzy

 Kochamy dźwięk naszej ulubionej piosenki I wciąż i wciąż

 Już czas,i znajdziemy się w innych  ramionach

 Już czas,ale nie sądzę,że będziemy się troszczyć.

 (refren) x 2

niedziela, 8 maja 2005

Recenzja filmu "Łowca Androidów"

Recenzja filmu "Łowca Androidów"

 

Rok:1982

Reż.:Ridley Scott

Scenariusz:David Webb

Scenografia: Lawrence G. Paull

Muzyka:Vangelis

Zdjęcia:Jordan Cronenweth

Oparte na powieści Philipa K. Dicka

Występują:

Rutger Hauer(Roy Batty)

Harrison Ford(Richard Deckard)

Joe Turkel(dr.Eldon Tyrell)

Daryl Hannah(Pris)

Hy Pyke(Taffey Lewis)

Edward J. Olmos(Gaff Jones)

Brion James(Leon)

Recenzja:

Na początku chciałbym wtrącić parę słów na temat fabuły i produkcji.Film został wyreżyserowany na początku lat 80-tych przez Brytyjczyka,Ridleya Scotta i został wyprodukowany na kanwie doskonałej powieści mistrza literatury s-f,Philipa K. Dicka „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach??”,wydanej w 1968 roku.Scenariuszem zajął się David Webb,natomiast za produkcję odpowiedzialny był znany twórca filmów grozy,John Carpenter.Teraz trochę o fabule.Akcja,zarówno papierowego oryginału,jak i filmowego,rozgrywa się w roku 2019,w Los Angeles.Niedawno na Ziemię,z pozaziemskich kolonii przybyła grupa replikantów(robotów,ukrytych za ludzką powłoką),stworzonych w 2016 roku przez właściciela Tyrell Corporation,zajmującej się produkcją cyborgów,dr.Eldona Tyrella(Joe Turkel).W tym celu zostaje stworzony specjalny oddział policji,nazywany Blade Runner(Łowcami Androidów),by dokonać eksterminacji cyborgów,którzy powrócili na Błękitną Planetę,ponieważ robotom zakazano powrotu na Ziemię.Jednak sytuacja wymyka się spod kontroli,i przywódca rebelii,replikant Roy Batty(Rutger Hauer) zaczyna terroryzować swego stwórcą,dr. Tyrella ponieważ…pragnie dłuższego życia,nie tylko on,ale i wszyscy replikanci...Do zlikwidowania Roya Batty’ego zostaje wyznaczony najlepszy z grupy Blade Runner,Richard Deckard(Harrison Ford).Jednak zadanie usunięcia sfrustrowanego przywódcy androidów okazuje się bardzo trudne…

Wielkie wrażenie wywarła na mnie gra aktorów,którzy wcielili się w głównych bohaterów dramatu,Rutgera Hauera i Harrisona Forda.Zagrali niezwykle naturalnie i na luzie.Wielu kinomanów jest zdania,że ich role to po prostu,role życiowe,które nigdy się już więcej nie powtórzą.Zresztą,wszyscy aktorzy,zarówno drugo- i trzecioplanowi zagrali równie wspaniale,co Ford i Hauer. Przewspaniała scenografia!Gdy po raz pierwszy zobaczyłem wygląd futurystycznego Los Angeles,opadła mi dosłownie szczęka. Do dziś pamiętam dokładnie,mający wygląd trapeza budynek korporacji Tyrella,od którego biegła łuna żółto-czerwonych świateł!.Także zapadły mi  w pamięci dialogi replikantów oraz słynny monolog Batty’ego,które są przesycone tajemniczością i wyższością duchową nad rasą ludzką.Monolog,który gdzieś w mniej więcej połowie filmu wygłosił Roy na dachu Tyrell Corporation:”Widziałem takie rzeczy,jakie wam ludziom,nigdy się nie śniły”,pasuje jak ulał do powiedzenia „nie wszystko,co zostałe stworzone ludzką ręką,musi być beznamiętną rzeczą”

 

Tu wcale nie chodzi o to,ze widziały w pełnej krasie,na własne,elektroniczne oczy,planety i inne ciała niebieskie.Tu chodzi o miłosierdzie,tolerancję,chęć pokoju,cechy,które ludzie już dawno zatracili.To jest dowód,że ludzka ręka popełniła”błąd”.”Błąd”,stwarzając robota,nie tylko zdolnego do zabijania i pracy,ale także do umiłowania życia i wszystkiego,co jest dookoła.Chcą żyć dłużej,ponieważ chcą poznać,czym jest ludzka egzystencja.Nie mogą zrozumieć,dlaczego dr.Tyrell zaprogramował ich tylko na 4 lata istnienia.Choć są tylko na zewnątrz mechaniczną kopią ludzi,to posiadają uczucia.

Mają swe emocje,ujawniają je,dzielą się radością,nienawiścią i innymi przeżyciami.Tymczasem człowiek uznaje to za niefortunny wynalazek,który należy w trybie natychmiastowym zgładzić.W „Łowcy Androidów” to cyborgi są prawdziwymi „ludźmi”,a ludzie z kolei bezdusznymi maszynami.Kończąć recenzję,chciałbym dodać parę zdań na temat ścieżki dźwiękowej,a także kilka coś od siebie.Twórcą muzyki do obrazu jest znany,grecki kompozytor muzyki elektronicznej Evangelos Papathanassiou,znany szerzej jako Vangelis,autor muzyki do takich filmów,jak „1492:Wyprawa do raju” czy „Aleksander”,który wszedł na ekrany polskich kin na początku 2005 roku.Tworząc soundtrack do „Blade Runner’a”,udowodnił,że jest,powiedzmy sobie wprost,geniuszem elektroniki.Film,bez tych kompozycji,z pewno by wiele stracił.Każdy,kto pasjonuje się muzyką filmową,powinien to przesłuchać.Na pewno się nie zawiedzie.A teraz coś ode mnie.W mojej opinii jest to najlepszy film s-f,jakie moje oczy widziały,i jeden z najlepszych filmów w ogóle.Jeżeli chodzi o grę aktorską,to ustosunkuję się do zdania melomanów,o których,gdzieś koło połowy recenzji pisałem,że kreacje R.Hauera i H.Forda w tym obrazie to role ich życia.Ale nie tylko.Inny aktorzy np.Edward J. Olmos,Daryl Hannah(debiutantka,zagrała partnerkę R.Batty’ego,o imieniu Pris także) też zagrali nadzwyczaj dobrze.Aż dziw bierze,że na początku obraz Ridleya Scott’a zebrał dość mierne recenzje.A dziś jest uważany jest za film wybitny,wręcz kultowy.Szczerze,z całego serca polecam film wszystkim,nawet tym,którzy nie lubią kina fantastyczno-naukowego. Film jest jedyny w swoim rodzaju i próżno drugiego takiego szukać.

czwartek, 5 maja 2005

Dekolon i Pluton

Prom "Dekolon" począł się przebijać przez kwasową* atmosferę Plutonu.Dówódca promu,Worthington,wszedł do kabiny sypialnej astronautóww i tubalnym głosem rzekł do śpiących astronautów:

-Panowie astronauci,proszę się budzić,gdyż się zbliżamy do planety Pluton.

Wszyscy kosmonauci gwałtownym ruchem wstali z łóżek i pośpieszyli do szatni z kwasodpornymi kombinezami.

-McAllan,który dzisiaj jest?-spytal się z niepewnością płk.Samon

-No,to tak.Dziś jest 21 Września 2097 roku.Może jeszcze by tak podać godzinkę?-dodał z tonem francuskiego arystokraty McAllan.

-Nie,to mi wystarczy w zupełności!-odrzekł,wyraźnie oburozny,tym,co powiedział McAllan

"Dekolon" wylądował na jałowej,pokrytej szaro-niebieskiej żużlem ziemi Plutonu.Wszyscy w jednej chwili wyskoczyli ze statku jak Filip z Konopii i ustawili się w podwójnym szeregu.Podszedł do nich gen.Worthington i począł do nich uroczystą mową mówić:

-Pluton,to jedyna planeta,jakiej nam nie pryszło dokładnie zbadać!Teraz nam jest to dane,gdyż technika i radioastronomia nam na to pozwoliły.Zróbcie to,co do was należy,i przekażcie Ziemianom jak najdokładniejsze informacje o Plutoie,które być może będą przełomowe,udowodnią,że możemy polecieć dalej,w głąb Wszechświata,i nie ma rzeczy niemożliwych dla nas,czyż nie? Astronauci zaczęli winszować radośnie,jakby zapomnieli o tym,co mieli zrobić.

-No,no,no,radości nigdy za wiele!-krzyknął surowo Worthington.Jeden z kosmonautów,Stetter,westchnął poetyckim językiem:

-Wiele rzeczy odkryto,i będzie odkrywanych.Jam się do tego przyczynię,a nikt mi zasług nie zabierze.

Por.Rickson zaczął się śmiać i powiedział do Stettera,jakby zazdrościł mu tego,że nie posiada duszy poety,a on tak.

-Wracaj żeś na Ziemię,tam miłosne wierszyki będziesz pisywać,wierszokleto! Gen.Worthington zszedł z metalowej ambony,gdzie przemawiał do astronautów,i dodał jeszcze do nich:

-,Tam,w kontenerach,są umieszczone wszelkie przyrządy,które będdą wwam potrzebne.

"Kosmiczni Rycerze",jak zwykł nazywać ich Rickson,podbiegli do wielkich,stalowych pudeł.Drzwi,który były tam umieszczone,otworzyły się automatycznie,jakby na zawołanie.

Ujrzeli cudnego "Łunochoda II",który ponad 130 lat temu,jego poprzednik wylądował na Srebrnym Globie,a także liczniki Geigera,wykrywacze metalu,wolot- i amperomierze,miniaturowe komputery,które umiały wykonać ponad miliard operacji na sekundę.Astronauci zaczęli chwytać swe "narzędzia" jak zabawki.Uruchomili je i wyruszyli na kilkutygodniową eksplorację Plutonu.Juz po kilku dniach mieli próbki skał,obliczoną średnicę Plutonu,a także próbkę tajemniczego kwas,który bardzo mocno parzył.

-Laker,skądżeś to wziął?-rzekł ze zdziwieniem McAllan.

-Pobrałem go z lodowca w 7-ej dolnie,prawdopodobnie jest podatny na niskie temperatury

-Tak mówisz?No,już możemy powiedzieć o sobie,że ludzkość postawił po raz 6-ty nogę na obcym ciele niebieskim.Jak wiesz,wcześniej odciśnięto stopę na Księżycu,Wenus,Merkury,Marsie,asteroidzie b-1000 i chyba na Mirandzie.

-Nie rób mi tu wykładu z astronomii!-odpowiedział zbuntowany Laker.

Czas-by wrócić do sypialni...na odpoczynek-rzekł znużony Worthington,który wrócił dosłownie przed chwilą z eksploracji z 5-tej doliny(wszystkie doliny,zostały odkryte i ponumeorwane,w numerach od 1 do 20,w 1994 roku przez brytyjskiego astronoma Normana Hill'a**).Astronauci wocili do kabiny sypialnej,na zasłużony odpoczynek,zmęczeni i uradowani "podbojem" planety Pluton.

*chodzi mi o to,że Pluton jest pokryty atmosferą z kwasu.Ta "rzecz" jest jedynie wymysłem mojej wyboraźnii i prawdopodobnie nie pkrywa się z rzeczywistością

**ta infomracja,jak podobnie z kwasową atomsferę,jest fikcyjna