wtorek, 27 czerwca 2023

"Statkiem na Jamajkę, samolotem na Papuę-Nową Gwineę, wytrwałą piechotą do Afganistanu"

 Czemu, słońce obejmujące toń Morza Karaibskiego, przegonić chcesz tęczę, która rodzi się po twoim pocałunku z deszczem?

Wszak, Afganistanie, w swoich piaskach płomiennie roznieconych jak pieśń nienawiści skryłeś głos różnorodności, i dżihad go rozkruszył Koranem i hadisami, on twoją propagandą prawdy, lwem rozszarpującym wszeteczne bałwochwalstwo i orłem, co strzeże bramy do wiecznie zielonego raju

Papuo-Nowa Gwineo, jasne twe trawy odpocznienia pokarm na sobie rozkładają, Marzanna bezkształtnym obcokrajowcem z Tajmyru, przylądka Horn i Svalbardu, a ty pyłem strachu przesłaniasz swoją wyspę, ciemność krwiożerczą królową, wokół ogłuszający ostrzał artyleryjski faszystowskich bojowników

Ja nie kaznodzieja, misjonarz światłości i prorok olśniewającej prawdy

Lecz obudźcie w sobie, kraje, lepszy świat, rozpromieniony, uduchowiony kwiat, w którym stare reguły rozpadną się pod blaskiem przyszłości, i zapomną te ziemie przystrojone w złoto i błękit o rajskich średnich wiekach, dystopii czarnej radości

Lecz Wyspy Szczęśliwe swym firmamentem tam nie zagoszczą, a może ty, hebrajski Mesjaszu, z podziemi ku powierzchni wzniesiesz marmurowe pałace, które dwulicowy, jadowity elitaryzm zgniotą, przybędzie z otchłani idei zasłużony egalitaryzm.

"A.A.D.A"

 Artysto, profetyczny przywódco błogosławionej wrażliwości, artysto, uwielbienie nielicznych z ludu, artysto, stwórco polityki i konstytucji poszukujących dusz

Jaki twoja przyjaciółka kokaina wyprawiła tobie pogrzeb - religijny czy świecki?

Czy alkohol jak fala etanolu twoje ciało przedziurawił, ono rozpłynęło się w rzece cierpienia?

Szukasz w narkotykach od Ameryk poprzez Afrykę i Azję po Oceanię spełnienia niedostępnych niezmąconemu umysłowi bogów

Lecz nagroda to zimny deszcz z północnego Atlantyku, czy musisz siebie okłamywać, że to renesansowy dziedziniec z Wysp Św. Tomasza i Książęcej, ciepły wiatr przytulający mandiry, meczety, kościoły i stupy znad Oceanu Indyjskiego?

Twoja nagroda jest dostępny o słonecznym brzasku na Sardynii, w śpiewie zwiewnych ptaków w Puszczy Augustowskiej, marszu żubrów koło Białowieży i surowej, bezlitosnej tundrze znad Oceanu Arktycznego

Twoja nagroda to pociąg o właściwej porze, cień przybyły, byś nie stał się ofiarą słońca, spokojna noc po chaotycznym dniu

Twoja nagroda to myśli, które wytwarzają obrazy kubistyczne, młodopolskie i surrealistyczne, wino i peyotl zwabią cię jak dwulicowy cinkciarz, LSD i amfetamina najpierw słowem twórczym, z inspirującym brzmieniem, potem cię wyśmieją na śmietnisku wielkiego miasta, mianują cię na ponurego błazna królów życia z Vallecas i Beverly Hills

Porzuć jak płonne nadzieje coffee shopy i puby, one tylko pogłębiają grobową niszę, a przecież twa czysta dusza, umysł, świadomy narkotycznej potęgi pieniądza, to łuk triumfalny do błoń wyobraźni, niweczący te kajdany społecznej kaźni

Jesteś odą bez toastu i epitalamium bez kieliszka wódki zaprawionego smalcem i bigosem

I pozostań taki - wizjonerem, w którym wizje rysuje świat bez tyranów, artystą, który z krętych dróg proste krawędzie jak dzieła tworzy.