niedziela, 26 listopada 2017

"Elektromuzyka III(pieśń o pieśni syntetycznej)"

W pieśni syntetycznej Gorgota zaklęty przemysłowy świat ludzi, współczesny szlak ku elektronicznej przyszłości złożonej z fabryk emocji


W pieśni syntetycznej Armina van Buurena zamaskowane bomby radości i refleksji, taneczna fala gorącego chłodu od A State of Trance po Trancefromation, od Tomorrowland po Ultra Miami


W pieśni syntetycznej Kraftwerka zakodowane wprost maszyny w halach produkcyjnych i roboty samokomponujące, prorocy następnych czasów


W pieśni syntetycznej Enyi siedlisko uczuć, jedność przyrody i nieprostego rodzaju ludzkiego, przyjaźń syntezatora z cytrą, dudami i gitarą


XXI wiek śpiewa hymny syntetyczne, ich litery to tablety, smartfony i komputery – one znają już cały świat, ich armia dokonuje operacji „Kosmiczna elektronizacja


Psalmy syntetyczne śpiewam ja i fabryki relaksu, psalmy syntetyczne śpiewasz ty i podpotwory architektury dzisiejszego dnia


Pij cyfrową wodę – w niej zawarta esencja dzisiejszego dnia.

"Most"

Życie skradło ze mnie życie, młodzieńcze lata z nurtem rzeki dorosłości odpłynęły do morza zapomnienia, którego nie mogę zapomnieć


Ten czas, gdy naście lat to nie grzech, a dziś niedostępna przepustka, by wrócić tam choć na chwilę, dogonić majowy zapach powietrza, smakować celebrację wszystkich ówczesnych rzeczy


Gdzież portal czasu znajdę, chyba już tylko w najgłębszym marzeniu, gdzież naście lat na nowo przybiorę, chyba już tylko me nienarodzone potomstwo


Niebo wtedy było tak blisko, piekielne krainy zakryte Nawią, Polami Elizejskimi i Dżannah


Życie skradło ze mnie życie, cóż ci przyszło z tej zbrodni, od kary uciekniesz z gorącą satysfakcją, a ja karzę siebie razami w kark


Piekielne krainy samozwańczo mnie wypędziły z rzeczywistości, duchem w czasie, gdy naście lat to nie grzech


Dziś oglądam fotografie, gdy przebywałem na Cyprze mego życia, dziś me życie za kołem podbiegunowym, jesieni życia nie zaznawszy


Niebo wtedy było tak blisko, szukam do niego mego Bifrostu, szlaku na Olimp, by przywrócić naście lat, nastoletni nektar i ambrozję


Życie skradło ze mnie życia, cóż ci przyszło z tego bezeceństwa, niech śnieg i mróz syberyjski mnie otoczy na zawsze, jeśli powrót do krajów nastu lat utracony po koniec wieczności.

poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dekada"

Mam już 27 lat, i jestem tylko chaotycznym zbiorem pyłu bezforemnego


Kiedyś z kosmosu przyniosłem tak wiele słońc, które stały się teraz supernową, w niej jedynie gorące światła wspomnień z nastoletnich lat


W dniach dalekich, do których nigdy już nie dojdziesz, ma tęsknota z nimi na zawsze tam pozostanie, za nostalgią będę zawsze pół kroku


Czy pamiętasz Gliwice, kiedy światła stroboskopów tańczyły nad tryneckim lotniskiem?


Gdy z muzyką wziąłem wieczysty ślub, ona mym sojusznikiem na drodze życia, ona niczym Arka Przymierza, które jest dowodem tego aktu


Był czas, gdy mogłem sięgnąć odległych gwiazd i planet z tą jedyną, one teraz jak Avakuma, zniknęły na złość memu nieszczęsnemu szczęściu


Za rękę dzisiaj trzyma mnie wiatr, fabryczny dym, a niebo jest szare, nawet, gdy błękitne


Zbyt wiele melancholijnej goryczy mnie zabiło, dziś ona to ja, nie uciekam bezsilny przed nią


Był czas, gdy istniały anioły, demonów ze świecą było mi szukać


Był czas, gdy z aniołami z daleka widziałem Aman


To był czas mego życia, piękna ulotnego, które dane mi tylko już przeżyć w alternatywnej rzeczywistości...

niedziela, 12 listopada 2017

"Tam jeszcze łemkowskie łąki rozkwitają"

Zabrane ich domy, one w rozproszeniu żyją w innych domach


Łemkowski ogień nadal się tli, w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, w Beskidzie Sądeckim i na Rusi Szlachtowskiej wciąż widoczny, choć niewidzialny


Dzikie psy osamotnione biegały po łemkowskich łąkach, ich panowie na nowo żyją między północą a zachodem


2 godziny pożegnania, tam tylko pustkowie po nas zostanie, do nowej rzeczywistości na zawsze wrzuceni bezzgodnie, choć na pustkowie mogliśmy potem wrócić


Cmentarze przygnębione i zakryte już legionami trawy, nie płoną ku ich pamięci nieprzemijającej znicze, nie ma tam kwiatów z pobliskiego pastwiska


Czertyżne najpuściejsze z pustych, o Tyskowej tylko wiatr czasami opowiada niespiesznie, drogi Krywego już nie prowadzą do chyż, Żydowskie tylko w powietrznych zapachach nad nim i nad nami pamiętają z bólem o Łemkach


Tam jeszcze łemkowskie łąki rozkwitają, tam jest łemkowskie Niebo, tam łemkowskie dusze wracają i po wieki nad wiekami żyć szczęśliwie będą.

wtorek, 7 listopada 2017

"Dzień to ja, noc to ty"

Dla "Co naprawdę we mnie śpi" Universe


Wiesz, nieznana mi, śnie, umykającym mnie, gdy poranne słońce rozświetla łagodnie pokój mój, gdzie uciekasz, dokąd podążasz z mych ramion?


Wiesz, nieznana mi, jakie ciało przyobleczesz dla mnie i jaką ofiarę ze swej duszy tobie złożę?


Wiesz, nieznana mi, gdy chłód okrywa me ciało i oziębia mą duszę, czy ty jesteś ogniskiem nadziei, przy którym się ogrzeję?


Wiesz, nieznana mi, kiedy myślami wracam do ciebie, czy nadprzyrodzoną mocą je do ciebie ślę niczym list?


Wiesz, nieznana mi, czy twa dusza i twe oblicze to niedostępne wrota do mego raju?


Wróć w mroczne godziny, gdy odurzony chmielem podążam za nocnym surrealizmem i romantyzmem, odejdź dniem, gdy upajam się rzeczywistością i twe fotografie niczym Hamlet oczyma duszy widuję na gliwickich ulicach


Lecz ty nie wrócisz za dnia, nocą twa zjawa przy łóżku mym, a ona tylko teatralnym przedstawieniem mych pragnień, projekcją głodnego umysłu


Ja będę wracać bez ciebie, niech nie wiedzą moi bliscy, że samotność to moje złote więzienie


Ty wrócisz beze mnie, żadna moja myśl nie dowie się, gdzie - ja będę wracał do siebie, do Strefy Widmo, gdzie samotność to moje złote więzienie.

"Historyczny trans podlany sosem psychologicznym"

Po raz drugi dla Rene Ablaze & Diana Leah "Don't turn away"


Pędź samotnie drogą w Arktyce uczuć


Nie odwracaj swych myśli jak głowy, gdy twe wspomnienia to jak wino, jak kokaina i jak haszysz


Żyjesz w wirtualnej rzeczywistości niczym w komputerze, umalowałeś świat wewnątrz ciebie programem graficznym


Nie odwracaj się w tył, niech świetlne punkty przeszłości zginą w oddalającym się mroku ekspresstrady twego ja


Dzisiaj to postapokalipsa, dzisiaj space opera to wycieczka do pomników twych wspomnień, dziś tobą włada elektro


Gnasz netostradą przez pochmurną pogodę jesienną stęskniony za słońcem prawdziwym jak ma łza wspominkowa


Szukaj miłości w bezdennej samotności, szukaj miłości w muzycznej aurze i pisarskim piórze, żyj marzeniem dla niepewnej przyszłości


Te słowa wiersza wyrzucone na życiowe wichry w białe kartki, w klawiaturę komputera przez elektronicznego Welesa  - ty to ja, ja to pędzący drogą przez Arktykę uczuć.