piątek, 31 grudnia 2010
"Noworomantycy: Wyrafinowanie dla mas?"
niedziela, 26 grudnia 2010
"W niezaznanym stanie świadomości"
O chodnik się rozbić
I odbić się
We krwi się toczyć
Przez miasta i przez wsie
Turnie łyse i wzgórza lesiste
W bólu nieetycznym
Zwiedzić gniewne i radosne stadiony
Nowe i stare zabytki
Poznać obyczaje i układy doczesne
Oderwać się od popędów nie-za-hamowanych
Wzlecieć ponad subtelne duchy Naukowca i Mnicha
W niezaznanym stanie świadomości
Przebić powłokę Wszechświata
Zagryźć Piekło i Niebo
Choć linczuję i uniebosłowiam smutek, melancholię
Nie zasztyletuję myśli
Demonicznie i anielsko kroczące ścieżkami nie-obliczalnymi
czwartek, 21 października 2010
"Tak, to tam"
I gruzu zasmakować
Czerwona i nieboskłonowa barwa zniknęła - niedawno, już dawno
Przy gliwickiej ulicy poległego w 1905 roku
Teren zabarwi stal i beton - na czerwono i niebiesko
A tamtejszy krzyk
Usłyszycie w zdziczałych rejonach.
wtorek, 17 sierpnia 2010
"Re-Protest Song"
Refaszyzacja
Rekomunizacja
Renazyfikacja
Super-Reprywatyzacja
Hiper-Rekolektywizacja
Krzyczmy! Skandujmy!
Ale nie masz zależności
Ale nie masz nonkonformizmu
W obiektywnych barwach przeżyjesz swoje przeżycia
Podyskutujmy...
środa, 16 czerwca 2010
"Piosenka o sile i wierze"
Ten świat wydaje się taki dziwny,
Nie mogę znaleźć miejsca na tym świecie,
Nie mogę znaleźć miejsca na tym świecie,
Znów odbijam się od pustych ścian,
Których echo jest odrażające, odrażające
Czuję się taki sam, bez nikogo, bez niczego,
Nadzieja, siła i wiara oswobodzi mnie,
Silna jak hartowana stal,
Pięść zacisnę, przejdę przez to,
Będę silny i wierny,
Jak górski pies.
wtorek, 15 czerwca 2010
"Zdrajcy. Niemcy A.D. 1925"
Umysłowa domena futurystów
Ludzkie słońce bucha swym diabelskim żarem
A pośród żaru ukryci pracownicy:
Helmut i Rainer
Potu nie mogą szczędzić
Z potu powstanie stal
Z potu powstanie rewolucja
Lecz przyjaźni Helmuta i Rainera rozerwać ta kobieta nie może
Akt II. Naziści i komuniści.
Na ulicach Niemiec dwa huragany
Niszczą w potocznym znaczeniu normalne życie
Niech brunatne koszule splamią się krwią synów Marksa i Lenina!
Niech czerwone koszule mają drogi upadku Hitlera!
Brunatny Helmut idzie w szeregach Hitlera bojówki
I walczy o supremację aryjskiej rasy
I o dobry jej byt diamentowy.
Kroczy robotniczy butem Rainer
Niesie dumnie flagę-symbol
On jest przyczyną i skutkiem czerwonej fali
Żrącą swym kwasem nędzników wiary i pieniądza.
Akt III. Bojówkarze.
Daleko, na pełnym wzburzonym morzu
Wojna się między dwoma statkami rozpoczęła
Pałki, kamienie, buty wojskowe
Helmut i Rainer przyjaźnią wymuskani
Magiczne osłabły przed przeznaczeniem
I zabił Rainera nożem z napisem "Mój honor to wierność"
A i poległo parę, dla nas anonimowych.
Akt IV. Co jest na horyzoncie?
Helmut błąka się w swym raju
Z Rainerem rozmawia wśród nas
Lecz czy to metafizyka?
Lecz czy to prawda absolutna?
poniedziałek, 14 czerwca 2010
"Omnisłońce"
Słońce oblewa swym blaskiem antropoprzyrodę i naturalny bieg czasu
Żywej i martwej natury
Po co uciekać od żywotu
A nieść dalej swój stalowy krzyż na plecach
Słońce goni i tych
Co sługami są swych demonów czarnych i różowych.
wtorek, 8 czerwca 2010
"Skazany na marzycielstwo"
czwartek, 20 maja 2010
"Fraszka dla tych, co pragną"
Dryfujące marzenia po ściekach dekadencji
Oddalają się z okrutnym wiatrem do mórz kresowych
Zbudowaliśmy ojczyznę
Wielki kosmopolityczny zamek
Gdzie nawet Ja i Ty wiedzą pozytywną nagrodzą
Liście opadły – czyżby to kroki bladolicej jesieni!?
Nie, tak jest co rok różnoraki
A egzystencje żywych i nieżywych potrwają jeszcze chwilę
Ale skąd się dowiemy, ile ten moment gościć u nas będzie.
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
"Piosenka z dedykacją dla patriotów"
Gdzież w dzisiejszej Europie nasze jedyne raje
Nie biję Murzynów, Żydów toleruję
Są tacy, co ich nie lubię
Ale szowinistą na nowo zostanę
Nie jestem pobożnym katolikiem, nie słucham Radia Maryja
Ani TV Trwam nie oglądam
Kocham tą Polskę, bo tu się narodziłem
Poznałem dobrych ludzi i tych złych
Anarchistów, komunistów, liberałów i patriotów
Rasistów, neonazistów i wielbicieli statolatrii*
Ale musicie to wiedzieć
Takich się boimy, wiecie sami dlaczego
Nie tych pierwszych, tych drugich
Może i jednostki, ale
Takich się boimy
Nie odbierajcie Polski Polakom, Rumunom Rumunii, Szwedom Szwecji
Bo są tam tacy, gdzie swojego miejsca nie widzą gdzie indziej
Nawet pracy na Zachodzie się brzydzę
Bo tam nie mój teren(ale to my też jesteśmy Zachodem)
Gdzież w dzisiejszej Europie nasze jedyne raje
Nie odbierajcie mi tego, co kocham
Bo można zostawić to i cieszyć się tego widokiem
A złych wszędzie znajdziemy...
*"statolatria" - kult państwa, obecny wśród faszystów oraz neofaszystów.
poniedziałek, 5 kwietnia 2010
"Haiku historyczne"
Bym powiadał filozoficznie jak prawie każdy z nas
Że historia ciągle trwa, lecz tylko subiektywnie.
czwartek, 1 kwietnia 2010
"(Zły) kibic V: Modlitwa o śpiew"
wtorek, 16 marca 2010
(Zły) kibic IV: Weekend w kolorze spalin"
Niestety, wypad do Rybnika na żużel nie udał się. Można było się tego spodziewać, bo śnieg niemiłosiernie pruszył, jakby chciał złośliwie zaznaczyć, że wiosna jest dopiero w Chinach i idzie do nas na piechotę. Piast znowu nie uzyskał kompletu punktów z konfrontacją z gościami-gospodarzami meczu, Odrą Wodzisław Śl. Przez to na dzisiejszy dzień witamy się z KSG i GieKSą w Unibet 1. lidze. Brzmi to trochę jak horror, ale rzeczywistośc potrafi być bardziej zadziwiająca niż fikcja; to chyba jest przysłowie Anglików. Ten weekend wspaniały, co nam minął, zelektryzował polskich fanów motosportów - KMWTW. No ok, ci, co interesują się stricte budowaniem kondycji ciała, a zwłaszcza ostrym i wyjątkowo regularnym ćwiczeniem beercepsu przed meczem Primera Division, Bundesligi, albo jak ktoś jest megahardkorem, to naszej Orange Ekstraklasy. W niedzielę odbyły się ważne wyścigi: najpierw to debiut Łukasza Giermaziaka i Roberta Lukasa w zawodach Porsche Supercup, które są swoistym preludium GP Formuły 1. Ci debiutanci należą do równie debiutanckiego zespołu, przełomowego zespołu - Verva Racing Team. Przełomowy? Tak, przełomowy, bo to pierwszy polski team w ogólnoświatowych wyścigach torowych. I cóz, mnie jako fanatykowi sportów motorowych, nic nie pozostaje, jak gorąci ich dopingować i jakimś magicznym sposobem sprawić, aby nasze "Orły" odniosły wielki sukces w Porsche Supercup. Tak na marginesie dodam, że Porsche 911 do dziś pozostaje jednym z moich ulubionych wozów, obok Wartburga 1.3, Fiata Regaty, Fiata 125p tudzież FSO 1500, czy też większość meroli. Niemniej jednak należy poświęcić też dużo uwagi Robertowi Kubicy, który obok Witalija Pietrowa z Rosji są pierwszymi, słowiańskimi kierowcami F1. I na dodatek startują w tym samym team'ie, oby nie przepili wyścigów. W pierwszym GP zespół Reanult wypadł średnio, bardzo średnio - Robert na 11. miejscu, zaś Witalij na 21. Muszę wyrazić dużą nadzieję, że GP Australii spowoduje wizytę pierwszych punktów w Renault. I cóż, nie mam już zadnego pomysłu, co dalej by tu pisać, więc dzięki za poświęcenie kilku minutom mojemu felietonowi i czekajcie na kolejny! Narazie!
sobota, 6 marca 2010
"(Zły) kibic III: Tylko emocje! Rzecz o meczu KS Jastrzębski Węgiel - AZS Częstochowa
Dziś wyruszyłem na mecz PlusLigi do Jastrzębia-Zdrój. Pojechałem tam z siostrą i jej koleżanką. No cóż, oczekiwaliśmy my wszyscy znakomitego spotkania drużyn, walczące o brąz lub że tak się wyrażę bardziej „fajnie”, II vice-mistrzostwo Polski. Rzecz jasna, zrobiło się w miejscowym, osiedlowym sklepie zakupy, ruszyliśmy na halę, i tam oglądaliśmy sobie trening młodzików, potem wyszli potrenować Częstochowianie, aby na końcu zobaczyć obecnego zdobywcę Pucharu Polski. O kim piszę, to zapewne wszyscy miłośnicy piłki przerzucanej przez siatkę wiedzą, czyli KS Jastrzębski Węgiel Jastrzębie Zdrój. Wielu ludzi mówi, że to jedna wielka wieś na południowych rubieżach Górnego Śląska, tymczasem ludzi oprócz piłki siatkowej mogą sobie wybrać jeszcze futbol lub hokej na lodzie. To jest wieś? Niech lepiej ci, zamieszkujący konurbację śląską czy w jakieś miejscowości leżąco w jej bezpośredniej bliskości, czy oferują taką sportową, atrakcyjną mnogość? No zastanówmy się nad tym, tymczasem kontynuujmy tekst dotyczący dzisiejszego meczu. Nie wiem, czy muszę coś opisywać ze względu na aspekt sportowy, gdyż lepiej prawdopodobnie zrobi to Polsat Sport czy inne media. No może troszkę przekażę, jednakże bardzo, bardzo ogólnikowo. 1. set, wygrany przez Jastrzębian był widowiskowo dość nudny, bo tylko słyszałem "monofoniczny" doping fanów jastrzębskiej drużyny, mimo to, aktywnie w nim uczestniczyłem. W końcu nastąpił 2. set, i w połowie tego setu przybyli kibice AZS-u Częstochowa. Kibice? Ja wolałbym użycie określenia „ultrasi”. Dlaczego? Bo wtedy widowisko zmieniło się diametralnie. Gdy oni weszli, myślałem, że hala się rozwali pod naporem ich fanatycznego śpiewu i odfrunie do ciepłych krajów przez ich machające flagi. Całe szczęście, do katastrofy budowlanej nie doszło. Muszę to napisać wprost, byłem nimi zachwycony. Wzorowi ultrasi! Cały czas jechali z dopingiem, i częstokroć nas przekrzykiwali(było z 50-60 AZS-owców). A wszystko było to tym spowodowane, że był tam sam młody potencjał. Niestety, młyn drużyny z Jastrzębia-Zdrój to emeryci i ludzie ok. 40-50 lat, trochę dzieci i młodzieży. Coś tam śpiewają, coś tam krzyczą, na pewno to przekazuje jakąś wartość i wspomaga naszych siatkarzy. Mimo tego, brak mi żywiołu, spontanu. Mi, młodemu człowiekowi, który lada chwila zacznie 20. wiosnę, zdecydowanie brakuje, ale to zapewne nie będzie czynnikiem, dzięki któremu wyprę się tej drużyny. Mimo perfekcyjnych śpiewów AZS-u przegrali oni 1:3. Kto wie, może za późno przybyli, a może chłodny dzień nie służył AZS-owi. Niemniej jednak doszło do dwóch incydentów, i proszę jakkolwiek nie wykorzystywać tego jako oręża w walce z kibicami drużyny z Częstochowy, bo nie chcę ich deprecjonować. Pierwszy jest związany z postacią Pawła Abramowa, naszego siatkarza z Rosji, który otrzymał MVP(ang. Most Valuable Player – Najbardziej wartościowy gracz); został wtedy wygwizdany przez częstochowskich fanów. To spodowało zepsucie dobrych nastrojów wśród Jastrzębian i doszło zaraz do drugiego incydentu, i tak niegroźnego w skutku, więc słowo „incydent” mógłby posłużyć nawet jako przykład demonizacji. Doszło do wyzwisk, paru szarpnięć, ale wszystko się rozeszło po kościach i ostatcznie skończyło się na wymianie słownych przyjemności na hali, jak i przed. Swoją drogą, ci z AZS-u musieli być sfrustrowani tym, że dawali z siebie wszystko, a ich idole przegrali, bynajmniej nie w tragikomicznym stylu. Dobrze, że się wszyscy opanowali, bo lepiej nie myśleć, co mogłoby być później. Może w klubowej TV, na serwisach jak YouTube czy Dailymotion pojawią się filmiki z tego meczu, ale nie widziałem, by ktoś kręcił kamerą prócz Polsatu Sport. Dodam, że przed najazdem AZS-owców była jakaś para z AZS-u, ale siedzieli cicho jak mysz pod miotłą i zaczęli się odzywać, jak wpakowała się na halę reszta ekipy. Nie, na pewno nie zapomnę tego meczu, bo emocje były ogromne, a smak zwycięstwa jakże słodki.
Teraz pozostaje mi zaliczyć I semestr na studiach, ale nie obędzie się bez sportu, oj nie, gdyż w niedzielę za tydzień wyjeżdżam na żużel do Rybnika, gdzie RKM ROW rozegra sparing z ŻKS-em Ostrovią Ostrów Wlkp., która niefortunnie spadła do najniższej ligi czarnego sportu w tym nadwiślańskim kraju, europejskim sercu. A 31. marca jadę na mecz eliminacyjny do Mistrzostw Europy w piłce ręcznej kobiet do hali MORiS w Chorzowie, gdzie Polki zagrają z Rosjankami - czołowymi szczypiornistkami świata. No pewnie, że się nie mogę doczekać tego meczu. To będzie mój pierwszy mecz na kadrze. A później może się uda wyjazd do Spodka na siatkarski mecz Polska-Niemcy. Czas pokaże, oby na moją korzyść. I obym zobaczył kiedyś piłkarzy, bez względu na to, co inni o ich twierdzą.
P.S. Oczywiście, nie zapominam o mojej kochanej "Piastunce", na pewno odwiedzę parę razy z ich okazji stadion, może w Wodzisławiu, może w Gliwicach, może gdzie indziej.
poniedziałek, 22 lutego 2010
"Kwaśne deszcze"
Nazwaliście mnie wewnętrzno-zewnętrznie SS-manem
Zawsze obdarowany wiankiem perfumów, twardą mordą i krótkimi włosami
Nie jestem artystą bezładnym, co tylko tolerancję ma w poważaniu
Jestem gotowy do walki w szeregach, za wszystko i za wszystkich
Niech i wam "Amen" będzie.
Tak,kocham sport.
Tak,kocham walkę.
Tak,kocham spełnione sny futurystów.
Nie jestem zielonym, co pospolitość chroni.
Nie jestem lewy, co tolerancję ma tylko w poważaniu.
Nie jestem prawy, zawsze gotowy do walki w szeregach,
Za wszystko, za wszystkich.
A niechaj i skałą-centrystą nie będę,
Co pozostaje nie wiadomym.
A niechaj i hipisem, i buntownikiem nie będę
Albowiem nie dla mnie naiwne wierzenia.
To moje.
Patriota.
Kochanek muzycznych łąk.
Wierzący w sport.
Polityczny słaby ateista.
Wierzący w ład, harmonię, spokojne życie – życie stadionowe.
"Tak!Szpaner!" - powie kumpel.
"Nie!Nie-Szpaner" – powiem ja.
sobota, 20 lutego 2010
"Polecanka" 15
Tym razem będzie artykuł o wojnie polsko-rosyjskiej z początku XVII wieku, niekoniecznie chlubnej części naszych dziejów ====> http://portalwiedzy.onet.pl/4869,68489,1599660,1,czasopisma.html
wtorek, 26 stycznia 2010
poniedziałek, 25 stycznia 2010
"Ludzie"
Nie rozpatruj, moja droga:
"A cóż Ci złego uczynili Cyganie?"
"A cóż Ci złego uczynili anarchiści?"
"A cóż Ci złego uczynili akademiccy mentorzy?"
Nie przystoi to powiadać
Nie wiedzą ludzie, że w doły się wpedzają,
Gdzie widzą wszystkich w swoistej jedności.
I co zrobić mogę?
Że jedną ręką tamtą lornetkę odkładamy,
A drugą bierzemy kolejną.
środa, 13 stycznia 2010
"(Zły) kibic" II
Moim skrajnym skromnym zdaniem, stawiajmy na ultrasów, bo tylko oni są jeszcze w stanie nadać żywszego koloru naszemu futbolowi, który jest skorumpowany, chciwy i wiecznie podminowany. Nie obawiajcie się ultrasów - oni nie są wandalami, degeneratami czy (broń Boże!) osobami z sadystycznymi skłonnościami. To ludzie, kochający piękną stronę sportu, kochających okazywać i "przetwarzać" pozytywną energię. I wreszcie, last but not least, to uzależnia jak kokaina, od pierwszego razu!
niedziela, 10 stycznia 2010
"(Zły) kibic"
Jak postrzegają kibiców, wiadomo. Przez pryzmat lat 90', kiedy to chuligani niepodzielnie panowali na stadionach. Dziś, zdaje się, że te czasy minęły. Fani A.D. 2010 – policja bardziej radykalna, kibice zwróceni w stronę ultras, nie ruchu hooligans, A społeczeństwo polskie jak się do tego ustosunkowuje? Wcześniej napisałem "zdaje się, że te czasy minęły". Jeśli zatem mówimy o tym w kontekście naszego społeczeństwa, niestety,chyba nic się nie zmieniło. Tacy ludzie jak ja, którzy uwielbiają i wspierają kluby, którym kibicują, są nadal potencjalnymi mordercami czy wandalami. Czasami lepiej nie przyznawać się, że kibicuje się Legii Warszawa, Lechowi Poznań czy Polonii Bytom. Nie. Nie względnu na to, że ktoś może rozpocząć krótką i konkretną, acz nie raz jeden krwawą oraz pasjonującą dla fanów sportów walki dyskusję. Można powiedzieć, że kocha się Juve,Bayern, Arsenal czy Celtic Glasgow, wtedy Ty, drogi miłośniku sportu, może w Polsce nie będziesz już pod czujnym okiemczyhających na każdy "zły" krok kibica. Bo wkońcu chyba tyle nie masz szmalu, by jeździć co tydzień lub częściej do Szkocji czy Niemiec, chyba, że robisz tam jako"gastarbeiter" lub operator szaletów publicznych. To pewnie możesz na to sobie pozwolić. Ale cóż. Brak już tej atmosfery, i nie wspominam już tu o hoolsach, lecz to, że futbol przypomina baseball, czyli priorytet to piknik. Idzie nażreć się,napoić, tylko siedzi i jest bierny, i nic go nie obchodzi, aby dopingować "swoich kochanych zawodników". Lecz i tak to nic go nie obchodzi, czy wygra, przegra lub zaliczy remis. Gdzie zaangażowanie? Dlaczego policja niszczy zarówno hoolsów, jak i ultrasów? Wrzuca ich do jednego worka? Policja i społeczeństwo musi sobie uświadomić, że ten lub ta, co chodzi w szaliku drużyny,którą kocha, nie jest od razu szatańskim pomiotem. Okazuje tylko przywiązanie do drużyny. I złe to jest, że krzyczy! Krzyczy i nawołuje do bezecnych zbrodni! A kibic tylko śpiewa, o czym? O tym,że jest przywiązany do drużyny.