czwartek, 12 października 2023

"Nauczyciel Izraela"

 Proroku z przestrzeni pyłów, gdzie na spotkanie ku sobie wychodzą słońce i pustynia

Cuda przybyłe z twierdzy wieczności - zmartwychwstanie dziecka człowieczego i jadło przemienione z bluźnierczej trucizny w ucztę szczęścia, jak przodek Jezusa z jednego wypiekł tysiąc bochenków i woda twa jurajska lekiem jak zioła z lasów i łąk

Wielu dotyka wciąż tych prorockich dłoni, a dla nich twe boskie czyny to czucie, a nie lupa i szkiełko mędrca

Wielu w tobie widzi niekończącą się historię zbawienia, a przecież zbawicieli wkoło przemawia bez liku, nie skryci w gęstej mgle dawnych czasów, nie bożki i nie demony

Kronika twa sięga upragnionego nieba, lecz może to dzieło prawdy wielu prawd, a może opowiadanie jakby od Hemingway'a i powieść jak "Lalka" lub "Potop"?

Wypływa z twarzy pełnej tajemnic bezkresne na ziemi i w niebie przymierze zmagających się z rycerzem sprawiedliwości, niech ono mym węzłem pocieszenia, niech ono pogromcą mych wad i opiekunem mych zalet.

"Futuroflirt teraźniejszości"

 Stalowy statek, sprzymierzony z energopromieniami

Krosuje się z dźwiękami rejlpędu, złote słońce kładzie nań rozgorzałe dłonie, żeby ten świetlny blask, choćby przykryty deszczami jesieni, śniegami surowej zimy, obficie darował mijanemu krajobrazowi

Ten zachodni glamszyk, manifestujący się w zaokrąglonej krawędzi, prędkim, zimnym temperamenice, czy on zniknie w mechanicznym horyzoncie?

Enki, ełki, etki, supki, semki, samki - znika to w elektrycznym ogniu edki sto sześćdziesiątej pierwszej

To królowa codziennie swe pałacowe sale otwiera polskim pejzażom, w nich wygrawerowany ojcowski dźwięk tłokodywajzów, famachin z dalekich, paratajemnych świątyń, zwyczajnych, matematycznych figur, a w nich ofiara niezbędna dla karmiącej nas ziemi jak w przepasanym krwią domu Huitzilopochtli

Martwe srebro z rozbłyskami czerni płynie poprzez ten elektrycznych statek, fabrzeka kreatywnego błogosłąwieństwa, a w trzewiach przyszłość jak szklane domy z Państwa Jedynego, infory, selenofory, rasty, glidery i uldery ze świata zabłąkanego gdzieś koło Klavestry

Strzela światłami ta edka, krocząc ze światłami starymi i nowymi, gęstymi i rzadkimi, jak ptasie piórko z lekka

Elektryczny Koenigsegg, Audi i Porsche na stalowych, ciężkich i nieprzejednanych kołach - elektromaster jaśniejącej przyszłości, cichy protoplasta krańca dyzlowieku, który odejdzie z komory burzliwej intensywności do rozleniwionej skrytości, satysfakcjonującej, nagromadzonej sytości

Edko, w tobie ucieczka od zapomnienia tego świata, z wiekami Asimov'a i Herbert'a terminusko-kaladańska para, do twej namiętnej, wirtualnej, krągłej kibici będę powracać.

"Cmentarz na wschodnim Pomorzu"

 Cmentarzu, jaka twa dusza w swym domu modlitwy pielęgnuje tą trwająca do dziś pamięć augsburską?

Skryłeś się przed chłodem świata w zielonych gęstwinach, które są mglistoperlistą tajemnicą, złocistą pamiątką wiary, której korzenie jak Herodot dzieje spisują od Pomorza po Dolny Śląsk, od Wielkopolski po Mazury

Płacz rosy świeci jak pochodnia w trawie, wietrzysty jęk całuje te nadmorskie drzewa, szum Bałtyku pagórki leniwie zalewa, czy on mówi, że ten opuszczony cmentarz to zdradziecka plewa?

Oczy wyobraźni jak u malarza sięgają wieku dla ciebie dobrego, akcja "Odra" dokonana, i moja wyobraźnia stworzy tylko ikarowe skrzydła, nie klarowny obraz jak spod dłuta historyka

Rozbili ciebie na części pierwsze, wróciła dawna toń ziemi, po której tafli z wichrem płynie pogańska esencja, umiłowanie dzikiej przyrody

Biło w tobie wiejskie serce, nie byłeś nekropolią ani z Okopowej ani z Kozielskiej, a brak twój, duch oniemiały budzi we mnie sentyment, bynajmniej nie resentyment

Za kilkaset lat szczątki twe kino zachowa, o twej mogile opowie grafik i fotograf

A bogowie z nieba i ziemi wezmą to, co mieli wziąć

Pozostanie mi nad kruchą pamięcią tylko kląć

Zniknie ludzkie dzieło, zakwitnie kwiat, który w wieczystą dzierżawę weźmie tą ewangelicką ziemię.