poniedziałek, 9 grudnia 2019

"Nasze skalne miasta, nasze imperia z Rodosu"

Korona błogosławieństwa z metalu najszlachetniejszego temu, którego światopogląd mocą swoją broni się przed trzęsieniem ziemi

Korona cierniowa ze złych akacji i róż temu, którego światopogląd rozmywa się bezszelestnie w pierwszej chmurze łez i goryczy

Oto ludzki świat, oto umysły walczące o nowe Pola Elizejskie, oto twierdza zwątpienia, w której i mnie uwięziła moja myśl.

piątek, 15 listopada 2019

"Łzy i słowa"

Przez świata oczy przebrnęło zbyt wiele fałszywych łez

Przez świata usta uwolniono zbyt wiele fałszywych słów

By teraz świat dostrzegł prawdziwą rozpacz w prawdziwej łzie

By teraz świat szczerze usłyszał prawdziwe utrapienie w prawdziwym słowie.

środa, 13 listopada 2019

"Ciężkie dusze"

Nie zniewalajcie duszy w kajdanach mego ciała, kiedy samotność mym nagrobkiem się stanie

Ptaki niosą ku niebiosom ciężkie dusze, by ogrzały się w promieniach Sol Invictusa 

Lecz w epitafiach i pośmiertnych lamentacjach dolce vita zapisana tym, co po ich ostatniej stronie dziejów samotność odchodzi do krainy wiecznej niepamięci.

"Zła chwała"

Wrota industrialnych hal – bezduszne, im śmierć sługa co dzień rzecze: „Ekscelencjo, Eminencjo

Wrota industrialnych hal – krwawiące smołą i ropą naftową, w ich bezcielesnej otchłani giną w frustracji robotnicy

Wrota industrialnych hal – tam ze srebrnej monety nurtem Styksu do Tartaru płyną gorejący żal, zimna wściekłość

Wrota industrialnych hal – duchowe zniszczenie dajcie im w swej sile wszyscy bogowie, a światłość wiekuista pokoju dolarowego niechaj im świeci

Niech hańba i krzywda będzie industrialnym wrotom – bo bezduszne, nam ich śmierć sługa co dzień rzecze: „Dobranoc, do widzenia, see you later”.

środa, 6 listopada 2019

"Industria II(u surowych bram przyszłości)"

Dla "Prime Movers" Covenant



Gra słodka suita, symfonia kopalnianych maszyn w jednym huku, w jednym rytmie, u surowych bram przyszłości

Industrialny szept świruje we mnie, z jego dźwiękami na kilka godzin zaprzyjaźniam się z Morfeuszem

Trzaski, praski, huki hut, fabrycznych hal lód, ich muzyka tam jak chorał gregoriański po tynieckim klasztorze rozmywa i rozpływa się rozkosznie, i wsłuchuje się w to z oleju i pary lud

W węglowym popiele szukam boskości, szukam boskości na linii produkcyjnej i gdy maszerują raz-dwa raz-dwa na fabryczny front robotnicy przyszłości

Święty, święty, święty, robotnik miejskich zastępów – święty szyb kopalniany, święte nadszybie i jak podświadomość kierujące naszym życiem święte podszybie

Jako w fabrykach, tak i na ulicach – trzaski, praski, huki wszelkich samomaszyn, jako na torze, tak i na asfalcie

Pędzimy ku elektronicznej przyszłości, nawet wszyscy wojownicy kosmosu, których żony to kalokagatie, legną w marny pył przed jej aroganckim obliczem

Jako przed komputerowym ekranem, tak i przed elektroszynotablicą

Gra słodka nuta, i jej orkiestry żaden demon nie zabije, bo właśnie gra słodka suita.

"Modlitwa do Norn"

Moim życiem iluzja, jej wirtualność łamie moje kości, lecz w Midgardzie moje myśli złamane są, aż czuję ich beznadziejne zimno, złamane wciąż na nowo obumierają

Ty, Werdandi, i ty, Skuld, i ty Urd, z tkaniny najprzedniejszej wyprowadziliście ku światu mój los, lecz los mój z losem świata wiruje w śmiertelnej, tanecznej ekstazie

W ekstazie narkotycznie chłonę zawroty głowy, zwane weltschmerz

Moim życiem iluzja, gdzie stoję na pewnej siebie i mnie ziemi, tam tonę w bagnie czarnych zwątpień

Gdzie w słońce tak wieloma darami nam ofiarowujące patrzę, tam pustym wzrokiem przeobfitym w łzy spoglądam w śmiercionośne oblicze ciemności

Bo moim życiem jest iluzja, o godz. 7:00 iluzja utopijna, o godz. 20:00 iluzja obalona przez rząd Midgardu

Gorzkie łzy, które wciąż spijam, lecz słodka jest krew, która odżywia moje ciało, które krzyk nienawiści daruje mojej iluzji

Bo moim życiem jest iluzja, a iluzja jest moim życiem, złudzeniem, które jest tombakiem

Gorzkie łzy, które nie są gorące, lecz ich chłód grudniowy w stan hibernacji wpędza drogi mej duszy

Gorycz tych łez wciąż będę smakować, iluzją mojego życia wciąż będę karmił ducha gigantyczny głód.

"Istoto pełna prawdy"

Istoto pełna prawdy, zamykająca w sobie granice wszystkich światów

Miliony imion niosą chwalebnie na swych rękach ci, co zawierzyli się matce-wierze

Czy twa siła pozwoli przed mymi oczyma zobaczyć twą prawdę o Ziemi?

Jak daleko wybiega poza ramy naszych praw twe rzeźbiarskie dzieło, polichromia na sklepieniu Kościoła Mariackiego, wiersz w ramionach romantyzmu lub sentymentalizmu?

Czyż me życie musi w swym przygnębiającym losie ustąpić śmierci, by ujrzeć twe mocne, świetliste oblicze, istoto pełna prawdy?

Wciąż szlakami po górach umysłu błądzę między panteizmem, pandeizmem, ignostycyzmem i agnostycyzmem religijnym, wciąż na tych szlakach nie odnajduję tego jedynego, uwielbionego szczytu

To, co narodziło się z rąk ludzkich, polityczna przemowa na stadionie czy rozmowy mdłe niczym ziarna ryżu w mętnej, wrzącej wodzie, przed tobą, istoto pełna prawdy, niknie jak armia nocy emigrująca przed świtem

Istoto pełna prawdy, dozwól mym modlitwom spełnić twe bezsprzeczne objawienie, dzisiaj, gdy zmysły wciąż ciężko pracują lub jutro, jak ziemia zaprosi w swoje głębiny prochy moje.

piątek, 13 września 2019

"Dusze nasze mechaniczne, ciała nasze techniczne"

 Dla "Puffer" F-Rontal i "19 Calls" Deborah de Luca



Zaglądam w psychodeliczne dusze maszyn, zaglądam w ich mechaniczne oczy

Technoego moich miejskich dróg życia najjaśniejsze, jaśniejsze od tysięcy światłości błyszczących na podniebnej kopule

Podążam za krokami latarni miasta, raz za razem, raz za razem, co jak na morzu wskazują mi jego ducha futurystycznego

Odległy wrzask autostrady, daleki stukot EU-07 – ich ścieżkami, ukrytymi za płótnem, gdzie namalowane są esencje miasta, prowadzi mnie techniczna perkusja i fortepian grający w elektrowni

Zaglądam w psychodeliczne dusze maszyn, zaglądam w ich mechaniczne oczy – bo w nich są nasze dusze, bo ich wzrokiem ogarniamy technomiasta i technowsie.

piątek, 30 sierpnia 2019

"Gdzie mój początek, tam i mój koniec"

Ostatni lot kolejny raz przeszywa powietrze, rozbiję się o koniec świata

W mojej myśli nie ma myśli, w moim czynie nie ma czynu

Umarłeś, Woju, dla tego świata, spocząłeś w Breslau, ja umieram dla wirtualnej rzeczywistości

W wirtualnej rzeczywistości moja kokaina, mój haszysz i mój fetysz

W wirtualnej rzeczywistości moje marzenia obronione, poza nią powietrze, jakie znamy wszyscy

W wirtualnej rzeczywistości mój prawdziwy Eden, którego ogrody nie zakwitną nigdy przed mą dłonią

Rozbiję się o koniec świata, i kto mojej pamięci pozwoli przetrwać wokół mojego ciała, które zaniechało gestykulacji, które powiedziały „dość!” słowom?

Rozbiję się o koniec świata, który mnie zapomni...

… I tyle pozostanie ze mnie, wiedza i inteligencja przepadają wnet w nurtach rzek tego świata.

czwartek, 11 lipca 2019

"Spalone myśli, zatopiona rzeczywistość"

W oczach mych zimna myśl, której zwyczajny bieg dnia nie zasmakował

Spalone moje myśli w klawiszu syntezatora, zatopiona moja rzeczywistość między nutami na pięciolinii, zatopiona moja rzeczywistość w dark electro i aggrotech'u

Nic w mych spalonych myślach nie widzę, zbaw mnie, zatopiona rzeczywistości, od twoich cieni zarysowanych w mojej duszy

W mych spalonych myślach krąży posmak mych anachronicznych idei, w mej zatopionej rzeczywistości Pompeje i Herkulanum, zastygła lawa dróg mojego życia wyżera mojego ducha niby kwas

W oczach mych krew konturami swymi maluje mój przyszły żywot, zanieś mnie na swych falach do mej przystani, Pierwsza Przyczyno o miliardach objawień dla tego świata

Mój liniowiec w hiperprzestrzeni pędzi poprzez otchłani pustki czerń do mej przystani, lecz lata świetlne przeszłe i przyszłe jedną karę główną wydały dla mnie na wokandzie sądu losu

Zanieście mnie choćby raz do mej przystani, bo w tej rzeczywistości na powierzchni materii śpiewa jedynie o mnie aggrotech i dark electro

Puls nie ustaje, powieki oczu tylko siostrę śmierci do mnie dopuszczają, lecz na mych myślach spalonych wybudowane betonowe straszydło, lecz w mej zatopionej rzeczywistości jedynie obumarli, zardzewiali synowie i córki morza.

"Machina Credo"

Moją krwią ropa naftowa, mój krzyk to uliczny, skandaliczny ryk samochodów

Oddechem moim spaliny z silnika Diesla, zębatki kapłankami uświęcającymi moje jestestwo

Iskra elektryczna moim kielichem wina złożonym na ołtarzu maszyn, burzowy grzmot fabryczny moim chlebem złożonym u stóp komina

Moje ciało zbudowane z chromowanej stali, moja dusza wzniesiona rękami automatów

Moje oko połyskujące technoblichtrem, moje włosy w blasku nocnych świateł smarem mechanicznym błyszczące

Moja ręka narodzona w łonie robota, moje zmysły wytworzone w bezdusznej autofakturze pełnej zmechanizowanych ludzkich dusz

Oto ja, poeta-machina bez dusz minionych epok

Oto ja, człowiek-maszyna, industrialny huk w wiersz wyginał.

"Elektroniczny bunt"

Spójrz, człowiecze o zwykłym spojrzeniu, to moja syntetyczna rewolta

Elektroniczna łza i miłość zakryta czernią i bielą syntezatora – to berło i korona mężczyzny elektronicznego buntu

Spójrz, człowiecze o zwykłym spojrzeniu, to moja jednoosobowa armia, żyjąca dla ulepszonych umysłów ludzi

Elektroniczna łza i nostalgii jej pomnik – to moja syntetyczna dusza zbudowana z elektrod, diod i reflektorów dziurawiących nocne niebo

Rewolto moja syntetyczna, żyj dla mej linii życia, nie zamieniaj rzek biegnących żyłami mojego ciała w bezforemne koryta bez barw moich marzeń

Elektroniczna wściekłość, syntetyczny smutek, elektroniczny żal i syntetyczna radość – oto cząstki mojej duszy wyrzucone z komputerowych autostrad i dźwięcznej słodyczy Minimoog'a

Elektroniczny bunt – dewiza i maksyma mej duszy w świecie bez świata.

"Narodzony w krainie bez czasu"

Moje imię to Zeus, moje imię to Westa, moje imię to Thor

Jestem wszechrzeźbiarzem narodzonym w słońcu wieczności, narodzonym w krainie bez czasu

Moje imię to Adonaj, moję imię to Allah, moje imię to Waheguru

Znajdziesz moje ciało w liściu brzozy, znajdziesz mój umysł w świetle księżycowej tarczy

Znajdziesz moje słowo w prezbiterium, znajdziesz mój czyn w pudźy

Twój boski wybór jest wszechmogący, bo każda strona świata pisze do mnie listy

Znajdziesz moją pieśń w psalmie dawidowym i mantrze buddyjskiej, znajdziesz moją muzykę w pieśni welesowej i tańcu Amenouzume

Znajdziesz mój cień pod Wzgórzem Świątynnym i znajdziesz moje promienie w Angkor Wat

Ty narodzony w krainie bez czasu, my narodzeni z granicami

Twoje imiona poza cyframi, twoje imiona poza słowami

Twoje imiona pomiędzy światłością a ciemnością, twoje imiona między gniewem a radością

Tyś król najpotężniejszy, tyś królowa najdoskonalsza, my zakochani w twoich imionach poza cyframi, poza słowami.

piątek, 21 czerwca 2019

"Nekrolatria"

Dla „Apostasy” i „Machine Winter” Xentrifuge'a



Instynkt, zwany strażnikiem mego życia, kremuje moją duszę – Helheimie, wybaw mnie!

Nawio, odrodź popioły mej duszy, swym rzeźbiarskim dłutem ukuj z nich moje nowe życie!

Iść za boskimi nakazami, moja wola jakże jednaka z ich wolą – oto ja, reprezentant mojej rzeczywistości

Ekran komputera spala białko mych oczu, w bezforemną, niewidzialną pustkę bolącą obraca źrenice, skąd płyną zimne wody tych słów

Inwazja nowego umysłu w mym ciele – barwy rozumu bledną, kolory intuicji gasną, gdy widzą ich berserków na odległych, lecz bliskich polach

Inwazja nowego ciała w mym umyśle – Helheim zbawił mnie swą chłodną łaską, jak nawki w Nawii nie czuję już głodu i pragnienia

Instynkt, zwany strażnikiem mego życia, on wciąż stoi u drzwi mojego domu i broni go przed złą nocą.

sobota, 18 maja 2019

"Trance is for the dreamers III"

Dla „Guadalajara” Simona' O'Shine'a



 Marzę o tobie, transowy raju, bliższyś mi aniżeli najurodziwsze córki Mokoszy

Marzę o tobie, duszo najczystsza, co trwogi nie znasz, co nie znasz trucizn Midgardu

Marzę o tobie, ciele obmyty z moich grzechów, które jest kolorowym melanżem mych tęsknot i pragnień

Marzę o tobie, boś ty niebiańskim zbawieniem mojego delikatnego świata

Marzę o tobie... Marzę o nich... Marzeniom nie powiem nigdy pas, nie uczynię nigdy wobec nich kroku w tył... Marzę o tobie... Marzę o nich...

"Apokalipsa: zestaw pomniejszony"

Moja rzeczywistość jest wirtualna, obecna w procesorze, co motorem mej wszechmyśli jest

Biegnę przez wzgórza przytłumionej radości, które unię zawarły z czarnymi, burzowymi chmurami nad moją głową

To one niosą moją apokalipsę, co rozkwitającymi różami i hortensjami są, a de facto spalone mym ogniem, co jak gorąca niczym ziemskie, głębokie podziemia lawa płynie zarastającymi ścieżkami mej wszechmyśli

To one z mego superego wykreowały osobisty armageddon, to one żywią się najwspanialszym obiadem, na którym talerzu smakowite lęki z wyborną krwią mego ciała

Sześć dni stwarzał materię Wszechświata, niebo i ziemię Jahwe, w sześć dni stworzony mój koniec świata, jego treścią me uczucie fizyczne, jego formą me uczucie psychiczne

Łza nie żłobi rzecznych koryt na mojej twarzy, co oczyma swoimi dostrzegacie, łza płynie obficie po licu mej duszy, jak powódź pochłania jej święty żywot

Piąty zmysł wściekle pulsuje, płonie intensywną czerwienią, otacza mnie wszędzie, a wy nazywacie to obłędem, terrorem mej wszechmyśli

Życie me nie kończy się nad brzegiem jeziora zagubionych dusz, życie me zakończy się na jego przeciwległym brzegu

Życie me nie kończy się, lecz dusza...

Jakie kroniki historii przyszłości napisze ma dusza?

środa, 3 kwietnia 2019

"Furiat i dziwak(moje święte życie)"

W czarne bramy życia wstąpiła moja jaźń, w czarnych bramach życia bliskie mi ono

Żyła przecięta, uwolniona spod skórnych powłok rzeka krwi, która z wolna odbiera moją zniszczoną wolę życia

Znikają obrazy mej egzystencji, mgła szarobiała co raz gęstsza przede mną się tworzy, sen we mnie podbija co raz więcej mego imperium

Spopielcie me ciało, prochem niech jego nakarmcie przestworza, tylko one mnie zapamiętają, palcem w powietrzu napiszą o mnie lakoniczne epitafium.

"Cyberpunk"

Z dedykacją dla artystów muzycznych z kręgu klimatów cybergotyckich i dla owładniętych znakami cybermiasta nawet za dnia pogrążonego wiecznie w ciemnościach.



  Miejska woń stosu ofiarnego swym dymem niby pieśnią wiary ogarnia me nozdrza, duch miasta dla mnie przezroczysty

Z komputerem zaprogramowanym w mym umyśle mijam stacje metra i przystanki autobusowe, dostrzegając elektryczne punkty zlane syntetycznie w migające obrazy

Implanty neuroelektroniczne wyznaczają puls mego serca, wybijany jak na wojskowych bębnach, przenikając i wymijając znaki cybermiasta

Syntezatorowe kompozycje skorelowane z miejskim hałasem, werbel industrialny wygrywa hymny tłumu

Stuk pociągu, ludzki głos zapowiadający maszyny spalinowe, hybrydowe i elektryczne, punkty sztucznego światła w pożyciu małżeńskim z nocnymi, miejskimi melodiami – to mój wiersz, to elektroniczny mojej duszy fundament

Przemysłowy wicher smaga sygnalizatory i neonowe szyldy, zatoczony jak wykwintną woalką wokół nich chłam i porzucone nieużytki , jakby najprzedniejsza korona cesarska z odległego czasu

O północy spoglądam w miejskie, zachmurzone niebo, ono mówi, że głośny sen miasta już moim snem jest

Rano uliczny ruch me zmysły znów zbudzi, z komputerem zaprogramowanym w mym umyśle.

środa, 13 lutego 2019

"Ty, odwieczny boże..."

Me serce obleczone w żałobne łzy, oślepione parzącym ogniem twych ksiąg

Oślepione tymi, co spożywają ciało i krew, oślepione tymi, co twym stworzeniom w świątyni Salomona ułożyli całopalne stosy, oślepione tymi, co hołdy proroczemu miastu wierne składać mają

Czemuś ludzi tych samych znaków wysyłasz pod mordercze kamienie jak wulkan kipiące twym gniewem?

Czemuś ludziom tych samych znaków pod twym bożym tronem nie zgotował mieszkań, o których twój syn mawiał, że ich są miriady w twej krainie życia?

Czemuś ludziom Diany, Manat, Peruna, Medeine, Amaterasu, Kali, Posejdona i Freyi zamknął twą monumentalną bramę do twych ogrodów ducha, w ognistą otchłani toń bez czasu i przestrzeni wysyłasz ich w złości?

Rozbiłeś lustro, w którym dostrzegałem ciebie i aurę mej mocnej wiary w twoje przywództwo

W mej księdze życia nie zapisane moją krwią tobie me uwielbienie, nie zapisany moimi sławieniem hymn wschodni, lecz lamentacja, która jest cykutą dla ust mojej duszy

W mej księdze życia zapisana tęsknota głośno szlochająca za Panteonem i Partenonem, za Arkoną i Uppsalą

Oto ja, przed twym imperium prawdziwy, oto ja, owieczka, która podążyła z twych niebiańskich pastwisk starą doliną

W starej dolinie źródło mojej wiary, w starej dolinie dawny czas moją teraźniejszością.

wtorek, 5 lutego 2019

"Dieselsteampunk"

Z kominami fabrycznymi kroczę ku niebiosom, z kominami fabrycznymi przebijemy niebiosa i będziemy kroczyć ku galaktycznym świadomościom

Mym kadzidłem spaliny z silnika Diesla, mym kadzidłem para z chłodni kominowych oraz praprzodków zwanych lokomobilami, dym węglowy z domowego pieca

Auta, motocykle, pociągi i tramwaje świszczą i piszczą, hałas z ich motorów symfonią Wagnera, symfonią Beethovena

Lecz miasto Diesla i Watta przyprószone czarną szadzą jak białym, najczystszym śniegiem, brud przemysłowy zapisany w kronikach pod imieniem żeńskim: „wszechobecność”

Murowane sześciany, betonowe prostopadłościany, z industrialną duszą romboedry – one wszystkie świątyniami współczesnych dusz, one niczym kościół jasnogórski i rezydencja wawelska

Czarna, przemysłowa burza z Londynu, Wiednia, Kijowa i Rygi nadchodzi, grzmoty słychać wszędzie jej elektryczne, w deszcz odziana ciężka woda jak jedwabną tkaniną, i spływa zgrabnie po maszynach parowych i spalinowych, bliźniacza ludzkiemu potowi

Z turbinami i generatorami kroczę ku niebiosom, ku niebiosom kroczę z zeschłymi liśćmi opadłymi na ulicy i zapachem regionów przemysłowych

Choć maszyny plastyczne mają kształty, na długie wieki my zakochani w nich, liryką, epiką i dramatem będzie im chwała, będzie im sława

Lecz czy takie tłuste lata nie przerwie wychudzona śmierć?

poniedziałek, 14 stycznia 2019

"Formy tego świata"

Żyję w swym śnie, poza kolektywną machiną

Idę z życiem mi najwspanialszym, jego słowa i dźwięki to ma kochanka najsłodsza i najwyborniejsza, zwana elektroniczną muzyką

Za muzycznym bratem i muzyczną siostrą gonię niestrudzenie, gonię na przekór memu zmęczonemu ciału, lecz ciemniejący horyzont wciąż pożera ich sylwetki

Ma miłość perfekcyjna, ja to idealista – czyż jam też indywidualista?

Prymitywnej formie muzycznej chcę nadać znaczenie, bo w którychś z portów tego świata też jej piedestał, Olimp, którego świetlistego blasku nic nie zniweczy

Dryfuję w muzycznej przestrzeni, która jest poza myślami innych, dryfuję w tej muzycznej przestrzeni sam

Lecz w tym kosmosie chcę komuś podać rękę, z której spływają me łzy, w tym kosmosie odnaleźć chcę tak samo dryfującego sobowtóra

Lecz mój bezwładny lot ku czarnej dziurze trwa, samotności muzycznej smak musi jeszcze trwać.

"W tłumie elektronicznych tancerzy(ja, elektroniczny szaleniec)"

Hamletowe oczy w tłumie elektronicznych tancerzy, dachu hali jak dachu nieba dane mi dotknąć tak radośnie

Z mięśni mych nóg, z mięśni mych rąk zbudowany mój świat, gdzie muzyka szczęśliwą siostrą tanecznych świateł

Trance wygładza moją spragnionej jej życiodajnych emocjowód duszę

Happy hardcore drugą stronę mej duszy odsłania, jej choroby nikną w uśmiechniętym obliczu

Techno i industrial echo miast mym myślom ukazują, z ich uderzeniami scalam się z sercami fabryk

EBM miesza mroźne ciemności mojego umysłu z córką jesieni, zwaną melancholią, lecz ona tańczy tak zapamiętale, unieważniając świat

Z futurepop'em z prędkością światła podróżuję poprzez wszystkie me światy, i radośnie gra w nim me serce skołowane

Elektroniczna ma dusza, elektroniczny mój taniec, bo elektroniczna jest historia dzisiejszych czasów.