czwartek, 15 lutego 2024

"Wieczna wojna mroku ze światłem"

 Miłości, ciepła herbato z pomarańczą, goździkami i imbirem, twa słodka woń to narkotyczne majaki, me pragnienie hart ducha z ziemskimi przyjemnościami wygnali


Nie napoisz mnie ideałem, a o mych mickiewiczowskich i bajronowskich marzeniach usłyszy tylko Księga Psalmów, trance nuty rozczarowania zapisze na pięciolinii ENIAC-a, a futurepop elektronicznym głosem zgasi świecie nadziei, rozpali w tle bezradne treny melancholii


Za mną widzę wakacyjne wspomnienie, z którym ja nadzwyczajną przyjaźń pielęgnowałem, jak Dawid z Jonatanem, teraz ona czuwa przy mnie, lecz jak w "Szóstym zmyśle", widuję cię w kwiecistych snach, raju, który utraciłem jak Elizeusz podniebny rydwan Eliasza, widziałem go pośród wichrów Pana uchodzącego, a ja wtedy hymn ułożyłem, że życie me to światła blask w owocowym sadzie


Z niebios nade mną samotność koronę ołowianą kładzie na mojej skroni, z ziemi wzrasta ku mnie ciernista róża, ona prorocze słowa wymawia: "bądź wytrwały, z głębi duszy usuniesz boleści i trwogi kamień mały a nicością stały, On czeka na twój zranienia i pojednania gest, miłość Jego to wiary kolebki sjest i fiest, oczy Jego często płoną gniewem, często rozdziera chore ciało sprawiedliwości, a w nich zakryte radości bazyliowe, lawendowe i cytrusowe wonności, tam szukaj miecz ścinającego myśli zgorzkniałej gnuśności"


Szalom tobie, jeźdźcze, z którego nozdrzy jakby rytmy tańców wojennych uchodzą gniewne dymy, szalom tobie, królu, w którym szabat to moje arcydzieł boskich przystań, wyspa miłosierdzia na oceanie występnych języków


Upadek swój kolejny zapisuję w kronice mego ciała, w wierszu mojej duszy, a ty śmierci posłańców powstrzymałeś na pustyni ducha, jestem już z tobą w oazie twych siedzib modlitwy


Co znajdę za kruszejącym murem ryczących lwów i warczących psów, co za pieśń utrwali się we mnie, czy ze Ścianą Płaczu stopię się w łagodne słońce i ołtarze błękitnego nieba?


Ten bezimienny falami swojego morza przytula moje stopy, ten bezimienny z odległych układów gwiezdnych radiowy, efemeryczny i amorficzny sygnał na moją orbitę wysyła, gdzie w wodach kosmosu pływam i wpatruję się w szczęśliwe kontynenty planety


Więc ten poemat dalej się pisze, więc ten pamiętnik nie zostanie jeszcze wyrzucony do rynsztoku niesławnej niepamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz