poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dekada"

Mam już 27 lat, i jestem tylko chaotycznym zbiorem pyłu bezforemnego


Kiedyś z kosmosu przyniosłem tak wiele słońc, które stały się teraz supernową, w niej jedynie gorące światła wspomnień z nastoletnich lat


W dniach dalekich, do których nigdy już nie dojdziesz, ma tęsknota z nimi na zawsze tam pozostanie, za nostalgią będę zawsze pół kroku


Czy pamiętasz Gliwice, kiedy światła stroboskopów tańczyły nad tryneckim lotniskiem?


Gdy z muzyką wziąłem wieczysty ślub, ona mym sojusznikiem na drodze życia, ona niczym Arka Przymierza, które jest dowodem tego aktu


Był czas, gdy mogłem sięgnąć odległych gwiazd i planet z tą jedyną, one teraz jak Avakuma, zniknęły na złość memu nieszczęsnemu szczęściu


Za rękę dzisiaj trzyma mnie wiatr, fabryczny dym, a niebo jest szare, nawet, gdy błękitne


Zbyt wiele melancholijnej goryczy mnie zabiło, dziś ona to ja, nie uciekam bezsilny przed nią


Był czas, gdy istniały anioły, demonów ze świecą było mi szukać


Był czas, gdy z aniołami z daleka widziałem Aman


To był czas mego życia, piękna ulotnego, które dane mi tylko już przeżyć w alternatywnej rzeczywistości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz