czwartek, 5 maja 2005

Dekolon i Pluton

Prom "Dekolon" począł się przebijać przez kwasową* atmosferę Plutonu.Dówódca promu,Worthington,wszedł do kabiny sypialnej astronautóww i tubalnym głosem rzekł do śpiących astronautów:

-Panowie astronauci,proszę się budzić,gdyż się zbliżamy do planety Pluton.

Wszyscy kosmonauci gwałtownym ruchem wstali z łóżek i pośpieszyli do szatni z kwasodpornymi kombinezami.

-McAllan,który dzisiaj jest?-spytal się z niepewnością płk.Samon

-No,to tak.Dziś jest 21 Września 2097 roku.Może jeszcze by tak podać godzinkę?-dodał z tonem francuskiego arystokraty McAllan.

-Nie,to mi wystarczy w zupełności!-odrzekł,wyraźnie oburozny,tym,co powiedział McAllan

"Dekolon" wylądował na jałowej,pokrytej szaro-niebieskiej żużlem ziemi Plutonu.Wszyscy w jednej chwili wyskoczyli ze statku jak Filip z Konopii i ustawili się w podwójnym szeregu.Podszedł do nich gen.Worthington i począł do nich uroczystą mową mówić:

-Pluton,to jedyna planeta,jakiej nam nie pryszło dokładnie zbadać!Teraz nam jest to dane,gdyż technika i radioastronomia nam na to pozwoliły.Zróbcie to,co do was należy,i przekażcie Ziemianom jak najdokładniejsze informacje o Plutoie,które być może będą przełomowe,udowodnią,że możemy polecieć dalej,w głąb Wszechświata,i nie ma rzeczy niemożliwych dla nas,czyż nie? Astronauci zaczęli winszować radośnie,jakby zapomnieli o tym,co mieli zrobić.

-No,no,no,radości nigdy za wiele!-krzyknął surowo Worthington.Jeden z kosmonautów,Stetter,westchnął poetyckim językiem:

-Wiele rzeczy odkryto,i będzie odkrywanych.Jam się do tego przyczynię,a nikt mi zasług nie zabierze.

Por.Rickson zaczął się śmiać i powiedział do Stettera,jakby zazdrościł mu tego,że nie posiada duszy poety,a on tak.

-Wracaj żeś na Ziemię,tam miłosne wierszyki będziesz pisywać,wierszokleto! Gen.Worthington zszedł z metalowej ambony,gdzie przemawiał do astronautów,i dodał jeszcze do nich:

-,Tam,w kontenerach,są umieszczone wszelkie przyrządy,które będdą wwam potrzebne.

"Kosmiczni Rycerze",jak zwykł nazywać ich Rickson,podbiegli do wielkich,stalowych pudeł.Drzwi,który były tam umieszczone,otworzyły się automatycznie,jakby na zawołanie.

Ujrzeli cudnego "Łunochoda II",który ponad 130 lat temu,jego poprzednik wylądował na Srebrnym Globie,a także liczniki Geigera,wykrywacze metalu,wolot- i amperomierze,miniaturowe komputery,które umiały wykonać ponad miliard operacji na sekundę.Astronauci zaczęli chwytać swe "narzędzia" jak zabawki.Uruchomili je i wyruszyli na kilkutygodniową eksplorację Plutonu.Juz po kilku dniach mieli próbki skał,obliczoną średnicę Plutonu,a także próbkę tajemniczego kwas,który bardzo mocno parzył.

-Laker,skądżeś to wziął?-rzekł ze zdziwieniem McAllan.

-Pobrałem go z lodowca w 7-ej dolnie,prawdopodobnie jest podatny na niskie temperatury

-Tak mówisz?No,już możemy powiedzieć o sobie,że ludzkość postawił po raz 6-ty nogę na obcym ciele niebieskim.Jak wiesz,wcześniej odciśnięto stopę na Księżycu,Wenus,Merkury,Marsie,asteroidzie b-1000 i chyba na Mirandzie.

-Nie rób mi tu wykładu z astronomii!-odpowiedział zbuntowany Laker.

Czas-by wrócić do sypialni...na odpoczynek-rzekł znużony Worthington,który wrócił dosłownie przed chwilą z eksploracji z 5-tej doliny(wszystkie doliny,zostały odkryte i ponumeorwane,w numerach od 1 do 20,w 1994 roku przez brytyjskiego astronoma Normana Hill'a**).Astronauci wocili do kabiny sypialnej,na zasłużony odpoczynek,zmęczeni i uradowani "podbojem" planety Pluton.

*chodzi mi o to,że Pluton jest pokryty atmosferą z kwasu.Ta "rzecz" jest jedynie wymysłem mojej wyboraźnii i prawdopodobnie nie pkrywa się z rzeczywistością

**ta infomracja,jak podobnie z kwasową atomsferę,jest fikcyjna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz