piątek, 20 grudnia 2013

Elektroniczna inspiracja, czyli dzisiejsza opowieść

Czymże jest muzyka elektroniczna? Zapewne w rozumieniu wielu artystów z wszelakich kręgów sztuki jest ona niczym muzyka dla mas, jest to jedna z masek popularnych i chwytliwych brzmień, przy których się bawią ludzie, nie pragnących od otoczenia artystycznych uczt, gdzie zachwyt nad potęgą przyrody i ludzkimi myślami to w zasadzie jedyne danie, serwowane codziennie, zjadane jednak ze smakiem i niepokryte ani ułamkiem procenta rutyny i nudy. Muzyka elektroniczna nie musi być synonimem dyskotekowych dźwięków, kochanych tak bardzo przez ten niewyróżniający się tłum szarych homo sapiens, dla których ważne jest "alko", "feta" i panny negocjowalnego afektu(również tych nienegocjowalnego). Otóż drodzy artyści! Czy wiecie, ile doznań dostarczają te syntetyczne melodie, te melancholijne i te agresywne, te wolne i te szybkie? Ubolewam nad tym, że futuryści urodzili się o kilkadziesiąt lat za wcześnie. Zapewne nie odnaleźli tych samogrających i samokomponujących instrumentów, i dzisiaj by też ich nie znaleźli w żadnym kącie świata. Jest za to syntezator, tracker, automat perkusyjny, keyboard, perkusja elektroniczna. Te uderzenia, te dźwięki wywołują wielką ekspozję inspiracji, w której łatwo się można zgubić, sam coś o tym wiem. Ani poezja śpiewana, ani rock, ani metal, ani reggae, hip-hop i jazz nie powiedzą w swych brzmieniach tyle o tym świecie, zalesionym betonem, szkłem, samochodami, pociągami, samolotami i skuterami. Te syntetyczne brzmienia skupiają w sobie sens dzisiejszego świata. A może także świata przyszłości. Czy zastanawialiście się nad tym, czy muzyka wyczerpała swoją pomysłowość? Czy będzie coś nowocześniejszego od elektrofonów? Zdaje się, że muzyczny świat może nie osiągnąć już nic więcej. Może łączyć, może tworzyć hybrydy, oryginalne i ciekawe. Dziś pewna grupa artystów to czyni, kreują melanże muzyki elektronicznej - czasami z muzyką nieelektryczną, czasami z muzyką elektryczną. Spójrzcie tylko na Rammstein, The Cuts, Goorala! Wracając do futurystów - gdyby ich młodość przypadła na rewolucję'68, odnaleźli by muzykę, która by odzwierciedlała ich dusze, złaknione nowoczeności. Na półkach futurystów umieszczone by były albumy Kraftwerka, Tangerine Dream czy Jean-Michel Jarre'a. Futuryści by byli zawsze młodymi duchem ludźmi, którzy by się bawili w dyskotekach z tymi, dla których klub jest znakiem równości ze szpanem i łatwym seksem. Może i są tam szpanerzy, może są i dzieci Casanovy, rzucającymi w dziewczyny tekstami z utworów Braci Figo Fagot, ale ich muzyka jest inspirująca, daje materiał do refleksji nad współczesnym światem, którego melodie są tak naprawdę syntetyczne, a nie przypominają gitary, skrzypiec, fortepianu czy harmonijki ustnej, Jaka to będzie refleksja, niech sam to sobie przetworzy w swym własnym rozumie, bo myślę, że nie będzie wystarczająco obiektywna. Może w tym, co tu napisałem, odnajdujecie tylko chaos i spontaniczny, jałowy słowotok, ale czy dzisiejszy świat opiszemy dostatecznie za pomocą klasycznych dla wszelkich bardów(tych solo i tych w kapelach) instrumentów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz