Uroczysko schowane cicho w wąwozie, gdzie wodne biegi mieszają się z obumarłymi liśćmi jesiennymi i wiosenną aurą
Czuję w nim oddechy lat, gdzie kiedyś drewniana kącina przypominała praprzodkom o zaskakującej sile natury
W uroczysku żywioły i garści czasu kącinę zabrały, teraz cicho stróżuje tu wiatr
Wiatr, który zsyła na nas tajemnicę, od której uciec nie chcemy
Czuję uroczysko w krwiobiegu mnie oplatającym, które zsyła na nas tajemnicę, przebudzające upór, by poznać ją
Lecz czy odkrycie tajemnicy ma większą wartość, czy nie zyskamy, kiedy będzie wegetować sama sobie?
P.S. Wiersz z ok. 29-ego marca, kompletnie zapomniałem, że miał on zostać opublikowany, zatem teraz to czynię, lepiej późno niż wcale ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz