sobota, 18 maja 2024

"Czasy zawsze są ciekawe"

 Czasy zawsze są ciekawe, z małości na morze życia wypływa taka sama małość, nie liniowiec i nie prom

A rachityczne canoe, które ku głębiom wypchnie niszcząca fala

Czy to nienawiść, czy to rozum? Żadnej na to odpowiedzi życia jakakolwiek cudowność nie dała

Ja chcę w tej duszy świata dostrzec diamentowe oblicze i srebrne oczy(bez diabolicznej światłości), a to gryziony rdzą kwaśno-gorzką złom

Uzależniony od dobroci, w niej zastygły i z nią walczący, w bagno spoglądam, pętają mnie wyziewy gniewnych wulkanów

Ty, Najwyższy, niesiesz mnie nad złością otumanionych mas, uciekam spod knutów i biczów zanurzonych w piaskach bezkresu samomiłości różnej maści panów

Nie sprawiłeś mi z Księgi Przysłów ideału damy

I kroczyć muszę w te skromnego wyboru kramy

Lecz spadnie na stepy deszcz ożywienia, tam życie obudzisz w sercach i umysłów trawach

Tam nawet za gazowym murem nie przyjdzie ze smutkiem bez wiary do kolejnego dnia trwać, nie przyjdzie nawet mi pod gnającymi, połyskującymi kulami odrzucić Tanach

Przyszłość nieznana, ta najjaśniejsza droga zawsze znana

Nie umrę od ciosu, choćby ciało zbielało, choćby nieskończona wojna to była krwawa

"Twa kwietnopaprotna latorośl"

 W jakież niebiosa wkroczył twój lud, z Serbii, Nowej Gwinei, Namibii, Brazylii, Filipin i Meksyku?

Uwierzył w twą kwietnopaprotną latorośl, ona jak mexicayotl i Santa Muerte, rozsiewa ich nasiona

To nie nasza chwała i najświętszej wiary namaszczenie, utrwalona złudna moc uniwersalnego nawyku

Jak na dziedzińców Jedynego proroków, twój bezkształtny w słowach i powabny w przesłaniu głos: "moje myśli nie są waszymi myślami, moje drogi nie są waszymi drogami"

Tyś duch bez synów i córek! Dalej jesteś świata wszystkimi tajemnicami!

Może i twoja to myśl, że dawno temu cudowne doświadczenie zstapiło znikąd, może i twoja to droga, że miriady spoglądają na ciebie jak na przepiękną mitologię

Karmieni zdrowiem psychologii, przebrani na balu Wszechświata za geologię, inżynierię i biologię

Twój zegar o niewłaściwej porze światu ogłosił umysłów przebudzenie

Nadal nikt nie poddał się twojej artyzmu i pokoju wenie

Utracenia wartości suchych gałęzi i wodnych tataraków nadal jakby żywot wieczny

Długo jeszcze nie wybudujemy do ostatecznej utopii trakt miodowo-mleczny.

"XXI wiek VI"

 W teatrze życia gargulec-grzech gra perfekcyjnie cnotę

Na torsie kapitalistyczny banknot, na skroni krzyczy jak diadem aronowy JHWH: "ciebie nazywam kłamliwym czcicielem irmogrezowych orgii, ty istniejesz w ducha próżni, o Boże!"

Lecz łgarstwo świata to złaazalii symfonia, wsparta stopami o wzburzoną wodę i dłońmi o skażonego powietrza kolumny

Wielu powie: "z Monachium wznieśli mnie na wiecznej rozkoszy himalajskie szczyty, ze Sttutgartu i barokowych (nie)ruchomości jestem dumny!"

W słońcu upadek ludzkiego defektu, w niebiosach błękitnych i szarych nieskończony ocalenia azyl, nad nami w ofiarnych przestworzach grozy i ukojenia boska potęga

Ona zawsze zrywała w puszczach i pustkowiach ludzkiego zagubienia pęta

Choćby żywioły do innych gwiazd przegnały ciała i duszy nadzieję

Pozostaną światłe i bezmiar wiekuiste Pana splątane i rozplątane dzieje.

"Demonicznej chciwości radowe dziewczyny"

 Dziewczyno z Uppsali, białogłowa z Reykjaviku i ty, obywatelko Galway - czy diabeł się skrył w bunkrze jak w Wilczym Szańcu, nieudolnie los zamaskował płonące chciwością oczy Alfludwików?

Towarzyszko Perkuna, moskiewska alegorio urody i ty, dziedziczko Chadidży i Fatimy - czy boskie prawo dla dobra sprawy cierniami bezkształtnych istot zmiażdżyły wasze delikatne ciała?

Krakowianko, prażanko, neapolitanko i tallinianko - czy w ergu piasek nazwiesz zbawczymi jagodami i jeżynami, czy na tundrze twej z piersi ziemi wyrasta gościnna lasotundra?

Germanio, arystokratko Afrodyty, ewangelicka potomkini z Carson City i ty, miłośniczko psychofizycznych uciech i pociech z Kurytyby - czy rozwiązłość zbombardowała twej wiary twierdze jak w Dreźnie i w Tokio? O, powiedz mi! Czy w tym szaleństwie jest metoda?

Paryżu i Oslo, czy w tym serc gorzkim kompromisie jest metoda?

Wilnie i Zagrzebiu, czy w rychłej, jahwistycznej sprawiedliwości jest metoda?

Londynie i Helsinki, czy gdy przed tobą roztoczony jest widok niewidocznego, czy w tym jest metoda?

Berlinie i Amsterdamie, gdy chuci rozkazaliście płacić dżizję i trybut, czy w tym jest metoda?

Ja widzę tylko jedno tego rozpasanego bluźnierstwa oczyszczenie - nie wchodź na chybotliwą łódź szaleńczej, okrutnej miłości, choćby urzędy pachniały paczulą wprost od Mustafy Monda i drzewami sandałowymi od Dekanki i Czekli

Bo przyszłości ramy i duszy królestwa będą twoje imię penalizowały, twoje dzieła z lubością kryminalizowały.