Gdzie się podziałeś, o ókohany?
Niech ci w podróżach po zawale serca
Wszędzie zabiera to epitafium:
Niech skóra ucieka ze skwierczeniem
Niech oczy wypływają nieustannie śluzem
Niech obróci się on w kwas i nażre się szpikiem
Niech nalane twarzysko znaczy bezczasowy ból
Ty czerwony demonie!
Ukryty za kurtyną propagandy złotej
Niech zła klątwa budzi cię z koszmaru w koszmarze
Teraz baw się ze swym ojcem
Bo nie wiesz, jak ci przygotowano...
Niech ci w podróżach po zawale serca
Wszędzie zabiera to epitafium:
Niech skóra ucieka ze skwierczeniem
Niech oczy wypływają nieustannie śluzem
Niech obróci się on w kwas i nażre się szpikiem
Niech nalane twarzysko znaczy bezczasowy ból
Ty czerwony demonie!
Ukryty za kurtyną propagandy złotej
Niech zła klątwa budzi cię z koszmaru w koszmarze
Teraz baw się ze swym ojcem
Bo nie wiesz, jak ci przygotowano...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz