Upadłem, iskra rozgorzała w pożar, krzyknąłem ku wiecznym niebiosom: "rozpływa się moja dusza, gdzież wody jej jak Amazonka sięgają, chcę suchego lądu, czystości serca"
Jestem tylko człowiekiem, a oblicze twe jak słońce z wodnych odmętów przywraca nam piękny ląd, w zieleń obfitą, suchy, acz i twą łaską oraz zbawieniem odżywiony
Gdy otchłań patrzy na nas, dziedzińcom Jego i miejscom Jego powierzmy swój wątły czas
Nie zniknie ta łza radości, która otwiera przed nami krainy idealnego nieopisania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz